To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
IVRP.pl
polityka - militaria - kultura - podróże

Dyskusje ogólne - Humor

Stary Belf - Wto 01 Lip, 2003 14:26

Ja bym dodał jeszcze województwo angolańskie i madagaskarskie (ukłon w stronę Tom Asha) 8)
MS - Wto 01 Lip, 2003 17:56
Temat postu: Z życia za pregierzem
znalazlezione dzisiaj na pregierzu w temacie SROKOM (wbrew pozorom tu chodziło o sroki a nie o pewną firmę ale dalej już było...)

Nie ma się co krygować.- piętnować piętnować piętnować.
Właśnie wczoraj odwiedziłam ZUSiątko moje kochane, które wykryło
nieprawidłowości w moich dokumentach (hehe, do mojej emerytury by nic
nie wykryli, gdybym nie miała czelności zwrócić się o chorobowe).
Okazało się, że "komputer odrzucił" moje deklaracje zawieszające i
odwieszające działalność - w sumie około sześciu dokumentów, które muszę
ponownie złożyć. Ale rozumiem, jak trzeba to trzeba. Ale pani
objasniająca zaserwowała mi "hit sezonu": kolejne dokumenty muszę
składać w przynajmniej siedmiodniowych odstępach, bo inaczej "komputer
odrzuci". tak więc mogę się nie martwić, co przez wakacje bedę robiła -
będę liczyć dni do złożenia następnej korekty

Agnieszka (z określonymi planami na te wakacje )

SOAD - Wto 01 Lip, 2003 20:17

Nauka (?) niejedno ma imię...

http://www.yarosh.4web.pl...logiapawiow.htm

Czyli coś o pewnych ptakach... :wink:

los - Czw 03 Lip, 2003 12:46

http://www.sld.org.pl/forum/viewtopic.php?t=83
Szybszy - Wto 08 Lip, 2003 11:10

http://www1.gazeta.pl/kraj/1,34308,1563157.html


Na lewą nóżkę: rzecznik SLD o piciu kolegów


ZOBACZ TAKŻE


Rozmawia Mikołaj Lizut 07-07-2003, ostatnia aktualizacja 07-07-2003 22:17

W poniedziałek zrzekł się immunitetu senator SLD Sergiusz Plewa, który w czwartek spowodował wypadek, mając we krwi 1,2 promila alkoholu. W sobotę radny SLD z Kalisza Zbigniew B. wracał ze spotkania z Leszkiem Millerem na temat norm etycznych w partii. Tak się przejął, że wprowadził aż dwa promile i spowodował kraksę. To tylko przykłady z zeszłego tygodnia

W SLD potwornie się chla!

Jerzy Wenderlich, rzecznik SLD: - To bardzo smutne. Jeśli członkowie Sojuszu piją i naruszają normy etyczne bądź prawne, ponoszą surowe konsekwencje. W innych ugrupowaniach nie zawsze tak jest. Tam też piją, a policja odwozi w nocy pijanych parlamentarzystów radiowozami do domów. Włos im z głowy nie spada.

Jednak to wasze pijackie statystyki biją rekordy.

- Nie chcę nikogo usprawiedliwiać, ale jakie one mają znaczenie? Jeśli u nas zdarza się coś przerażającego, surowo karzemy. Niech biorą z nas przykład.

Chce Pan powiedzieć, że w innych partiach też za kołnierz nie wylewają?

- To byłoby relatywizowanie. Nie twierdzę, że wszystko jest w porządku, bo w innych ugrupowaniach jest podobnie. Jest mi przykro, że dochodzi do tego i u nas.

Może praca polityka jest trudna, więc trzeba odreagowywać?

- Takie tłumaczenie mnie nie dziwi. Ale jeśli ktoś tłumaczy nadużywanie alkoholu trudnymi warunkami pracy, powinien szukać innego zajęcia. W życiu publicznym powinny obowiązywać wyższe standardy.

Chyba powinniście ogłosić miesiąc trzeźwości w SLD.

- Czuję nutę kpiny w pańskim głosie. Niech pan nie przesadza. SLD potrafi poradzić sobie z karaniem takich wybryków. Winnych spotka kara i podobnej postawy należy oczekiwać od innych ugrupowań.

A Pan, Panie Pośle, lubi sobie czasem strzelić?

- Tak, ale robię to tak rzadko, że w Polsce jestem traktowany jak dziwak. Od czasu do czasu wypiję szklaneczkę whisky z colą. Nie przyszło mi jednak do głowy, żeby później usiąść za kierownicą.

Szybszy - Śro 09 Lip, 2003 23:34

Z dedykacją dla Grubego:


MS - Czw 10 Lip, 2003 10:49
Temat postu: www.joemonster.org
1. Wejdz na strone: http://www.living-foods.com/recipes/
2. wybierzcie sobie dowolny przepis
3. w "Translate" na dole strony wybierzcie "Polish"
... i przeczytajcie a przynajmniej próbujcie przeczytać
:twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted:

gacek - Czw 17 Lip, 2003 15:12

Sprawdź komu poświęcona jest strona www.[G.U.C.I.O].com
Przepraszam za niecenzuralne słowo ...;-)

AA - Pon 21 Lip, 2003 10:33

Sympatyczna ta strona. :D

San Francisco przetłumaczone zostało na San Franciszkanian

Otis Tarda - Pon 21 Lip, 2003 11:16

Tekst zasłyszany w "Chłopcach z ferajny" Scorsese.

Ona: Właściwie, czym ty się zajmujesz?
On: Pracuję w branży budowlanej/
Ona: nie widać tego po twoich rękach.
On: Bo działam w zwiazkach.

:)

Anonymous - Śro 23 Lip, 2003 21:12
Temat postu: Trzaskać tutaj przekonać się liczniejszy!
http://www.tranexp.com:20...%3Bpage%3Dsite1
Anonymous - Pią 25 Lip, 2003 20:58
Temat postu: Ja założę kombinezon, a ty...
Moja ulubiona scena z 'Głębi'/'Abyss':
Popsuty batyskaf na dnie oceanu, woda wlewa się oknem, w środku koleś i kolesianka, do tego dla ułatwienia - JEDEN skafander!
Kolesianka nie wiedzieć czemu panikuje - Help! Pomogitie! Utoniemy!!!
Koleś - Spoko, zaraz coś wymyślę!
Na twarzy gigantyczny wysiłek umysłowy. Nagle olśnienie
Koleś - Wiem!
Kolesianka - Uratowani! Wiedziałam, że coś wymyślisz! Co robimy?
Koleś - Ja założę kombinezon, a ty utoniesz

MS - Pon 28 Lip, 2003 16:33
Temat postu: www.joemonster.org
Złodziej wparował do banku i wymachując bronią głośno zawołał: NIE RUSZAĆ SIĘ! TO JEST NEBANY JAPAD!!! Przez moment wszyscy byli cicho, ale już po chwili rozpoczęły się pierwsze parsknięcia. W końcu wszystkich ogarnęły spazmy śmiechu. Nawet strażnik nie był w stanie zareagować, bo tarzał się po ziemi trzymając się za brzuch. Zaskoczony i zawstydzony rabuś uciekł i nadal jest na wolności! Na pamiątkę jego czynu, w banku wmurowano tabliczkę z pamietną kwestią: „NIE RUSZAĆ SIĘ! TO JEST NEBANY JAPAD!!!”.

Policja w Oakland spędziła dwie godziny próbując zmusić uzbrojonego szaleńca, który zabarykadował się w swoim domu do opuszczenia budynku. Dopiero po wystrzeleniu dziesięciu pojemników z gazem łzawiącym, policjanci odkryli, że ów szaleniec stał obok nich i razem z nimi krzyczał:
- Proszę! Posłuchaj ich i poddaj się!

Inny zamaskowany szaleniec sterroryzował atrapą pistoletu motocyklistę i zmusił go do zawiezienia siebie do dwóch różnych bankomatów. Tam porywacz zaczął okradać, jak się potem okazało, własne konto. Policji tłumaczył, że miał jakiś plan w którym miał okraść samego siebie i dostać odszkodowanie, ale się w nim pogubił...

Pewien mężczyzna wszedł do sklepu z odzieżą i grożąc pistoletem zażądał od sprzedawcy pieniędzy. Niestety, ponieważ sklep dopiero co otworzono, w kasie były same drobne. Jednak niestrudzony rabuś związał sprzedawcę i zamknął na zapleczu. Następnie przez 3 godziny sam stał za ladą i pełniąc obowiązki sprzedawcy bardzo starał się, żeby zapełnić kasę. W końcu jednak przybyła policja (wezwana przez sprzedawcę z zaplecza, który się w tym czasie uwolnił) i zamknęła lewy interes.

Po błyskawicznej akcji policji, zatrzymano kilka osób podejrzanych o napad na sklep. Ustawiono ich za specjalną szybą w celu rozpoznania przez świadka. Kiedy jednemu z podejrzanych kazano wyjść przed szereg i powiedzieć: „Dawaj forsę albo strzelam”, on odpowiedział z oburzeniem:
- Ale to nie tak! Ja krzyczałem co innego!!!

W Wichita (Kansas) policja aresztowała 22-letniego mężczyznę na lotniskowym hotelu po tym jak próbował zapłacić dwoma sfałszowanymi banknotami o 16-dolarowym nominale.

Za to w Sant Louis autobus wiozący pięć osób zderzył się z innym samochodem. Do czasu przybycia policji, czternastu przechodniów weszło do autobusu, położyło się na podłodze i zaczęło się skarżyć na bolące kończyny oraz kręgosłup. Żadna z firm ubezpieczeniowych nie miała podstaw do odrzucenia ich wniosków o odszkodowanie...

Kolejny mądry pan napadł na bank i uciekł z pieniędzmi z sejfu. W trakcie jego ucieczki pracownicy banku odpalili małe ładunki wybuchowe z farbą, które miały oznaczyć pieniądze. Nieszczęsny rabuś, jak się potem okazało, upchnął pieniądze w spodniach. Rzecznik miejscowej policji tak to skomentował:
- Kilku przechodniów zauważyło jak ten mężczyzna dziwnie skacze po ulicy i trzyma się za krocze. A następnie jak na jego spodniach pojawia się fioletowa plama. Ponieważ przestraszyli się - szybko zatrzymali przejeżdżający obok patrol policji. Reszta, czyli aresztowanie, potoczyła się już rutynowo...



Zobacz także z archiwum JM:
Przestępczość (nie)zorganizowana
Przestępczość (nie)zorganizowana II

Szybszy - Pon 04 Sie, 2003 22:16

Z wywiadu z Lechem K. na temat Powstania Warszawskiego:

"Na cichej i malutkiej uliczce Żoliborza, gdzie zamieszkali moi rodzice, jeszcze dziesięć lat po wojnie znajdowaliśmy z bratem hełmy, bagnety, pociski karabinowe. Pamiętam, że leżałem chory, a Jarosław znalazł pocisk moździerzowy i zaczął walić nim o chodnik - na szczęście ojciec to zauważył. Innym razem brat wymaszerował z ogrodu naprzeciwko z granatem w ręku."

:D

Gruby - Sob 30 Sie, 2003 07:59




On chce więcej modlitwy w szkołach



VIDE http://e.kai.pl/

MS - Pon 01 Wrz, 2003 14:52
Temat postu: www.joemonster.org
Mosze pyta Icka:
-Ty skąd masz taki piękny zegarek?
-To od mojego Tate, on mi go na łożu śmierci odsprzedał...

Ogłoszenie w gablotce pracowniczej:
"Prosimy tych pracowników, którzy chcą wziąć udział w pogrzebach swoich krewnych, by informowali o tym przełożonych najpóźniej dwa dni przed meczem"


Rosja. Wchodzi nauczycielka na mocnym kacu do klasy.. do trzecioklasistów i mówi:
- Dz-dzień dobry dz-dzieci
- Dzień dobry Tamaro Iwanowa - odpowiadają dzieci
- A-aaa co to dz-dz-dziś za l-lekcja?
- Matematyka Tamaro Iwanowa!!!
- No dobra.. to b-b-będziecie rozwiązywać zadanie P-piszcie! "Dwie eleganckie, inteligentne kobiety kupiły dwie butelki wódki.. Pytanie brzmi -Po jakiego ch*ja im jeszcze butelka wina???

Pewien Urzędnik (bardzo pedantyczny) pisał do żony list:
”Droga Zosiu! Gdy będziesz czytała t w ó j list... Dlaczego piszę "twój list", a nie "mój list"? Bo jeślibyś przeczytała głośno: m ó j list, myślałabyś napewno, że to t w ó j list. Piszę zatem "twój list", żebyś wiedziała, że to mój list..."

Ksiądz na religii pyta dzieci:
- Jakimi słowami Bóg ustanowił sakrament małżeństwa?
Uczeń bez wahania:
- "Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę", Księga Rodzaju 3,15

"W związku z licznymi przypadkami niesprawności urządzeń gaśniczych niniejszym zarządza się przeprowadzanie testu szczelności węży strażackich na dwa dni przed pożarem"
/Komendant OSP/

Rodząca kobieta została za późno zabrana do szpitala i poród odebrano w warunkach niemalże polowych - na szpitalnym parkingu. Poród się udał, jednak kobieta, pochlipując, powiedziała stojącej najbliżej pielęgniarce, że nigdy w życiu nie było jeszcze jej tak wstyd. Pielęgniarka, próbując ją pocieszyć, mówi:
- Niech się pani nie martwi, dwa lata temu mieliśmy tu kobietę, która musiała urodzić w szpitalnej windzie.
Na to pacjentka zanosi się jeszcze większym płaczem i mówi:
- To też byłam ja !!!

Moja koleżanka pracowała kiedyś w budce z lodami. Pewnego razu siedziała w knajpie i opowiadała swojej kumpelce o tej pracy. Normalna atmosfera kawiarniania - gra muzyka, ludzie rozmawiają, etc. Nagle muzyka ucichła (skończyła się płyta?), ludzie też w tej chwili zamilkli (zabrakło tła dźwiękowego?) i w całym lokalu rozległ się głos koleżanki: "... i wiesz, robię klientowi loda..."

Miałem kiedyś takiego starego golfa. Na przodzie miałem założone mniejsze opony w związku z tym źle wskazywał mi prędkościomierz. Pewnego dnia widzę policjantów z radarem, którzy wlepiali mandat jakiemuś gościowi za przekroczenie prędkości. Zatrzymałem się i grzecznie poprosiłem, żeby złapali mnie na radar to sobie sprawdzę ile mi licznik oszukuje. Ja grzecznie. A policjant:
- Nie!
- Dlaczego? - pytam - Co to za problem?
Policjant:
- Nie i już!
- No naprawdę Pan nie może?
Przekonuję ich i przekonuje, oni piszą gościowi mandat. W końcu jeden wziął mnie na bok i mówi:
- Panie, spier..laj pan stąd. Radar mamy zepusty.


Kolega pracował w zaopatrzeniu (przepraszam, jak to się teraz modnie mówi "Logistics"), więc większość korespondencji szła faksem. Pewnego pięknego poranka sekretarka wchodzi do pokoju zmartwiona i rzecze: "Wiecie, papier w faksie nam się skończył, ale już dzwoniłam do Office Supply z prośbą o dostawę. Odpowiedzieli że przyślą najwcześniej po południu, więc spytałam czy w międzyczasie nie mogą przefaksować mi kilku czystych kartek, to wytrzymam do popołudnia.... I wtedy ten gość w telefonie... chyba zwymiotował???"
Nie muszę chyba dodawać ze nasz pokój dla odmiany sikał w majtki...

Kumpel czyta zadania maturalne:
- Ku##a......, ku##wa......, ku##a.......,... cholera!
- Co, jakieś łatwiejsze?

Lekcja biologii u Pani Profesor, która właśnie zakochała się w koledze nauczycielu. Odpytuje koleżankę, straszną jajcarę i wariatkę w jednym. Pytanie: Proszę mi coś opowiedzieć o pierścienicach. Koleżanka zaczyna opowiadać, profesorka wygląda za okno jakby zatopiona w tym co kumpela mówi. Kumpela szybko skończyła i zamilkła, ale profesorka dalej patrzyła za okno, więc kumpela po krótkiej przerwie mówi coś takiego: ...i wtedy czerwony kapturek udała się z koszykiem do babci...
Zbaranieliśmy. Wszyscy myśleliśmy że profesorka się odwróci i ją opierniczy. Ale nic, dalej stoi wpatruje się w coś za oknem. Klasa zaczyna szumieć. Kumpela opowiedziała resztę bajki i skończyła mówić. W tym momencie profesorka się ocknęła i mówi:
- Dobrze, piątka. Siadaj.
Wybuchnęliśmy histerycznym wręcz śmiechem.

Anonymous - Śro 03 Wrz, 2003 09:57

tom ash napisał/a:
Wbrew obiegowym opiniom nasze Forum nie działa samoistnie, wzbudzone przypadkową fluktuacją napięcia na serwerze.
Aby położyć kres tego typu plotkom publikujemy zbiorowe zdjęcie naszej załogi jakie zrobiliśmy dzisiaj rano w czasie przerwy na drugie śniadanie:


Anonymous - Śro 03 Wrz, 2003 13:33

123
Otis Tarda - Czw 04 Wrz, 2003 09:50

http://www.comics.aha.ru/rus/stalin/

Tłumaczenie na angielski jest pod rysunkami.

Stary Belf - Wto 09 Wrz, 2003 11:48

GROM-owiec odchodzi ze służby.... i od razu otrzymuje propozycję pracy jako wychowawca w toruńskim Technikum Budowlanym.
Anonymous - Wto 09 Wrz, 2003 11:54

123
Stary Belf - Wto 09 Wrz, 2003 11:59

tom ash napisał/a:
To wcale nie musi być żart, mnie przez rok wuefu uczył negatywnie zweryfikowany instruktor ze szkoły milicyjnej.

I co na wuefie wkładaliście mu na głowę kosz do śmieci i symulowaliście ciosy karate :wink:

MS - Śro 10 Wrz, 2003 16:28
Temat postu: www.joemonster.org
Na wydziale dziennikarstwa UW mieliśmy wykłady z retoryki i erystyki z moim ukochanym wykładowcą Markiem Kochanem. Jeden z wykładów dotyczył tzw.sposobów Schopenhauera. Owe sposoby dotyczą ogólnie tego, aby wygrać spór słowny z przeciwnikiem. Jeden ze sposobów to "zdenerwowanie przeciwnika". I tu pan Kochan podał następujący przykład: Gdyby ktoś w rozmowie z prezydentem Kwaśniewskim zwrócił się do niego "panie magistrze"...

Wydział Architektury PK. Zajęcia z budownictwa. Przegląd prac - projekt stropodachu. Laska pokazuje facetowi kalkę z rysunkiem i podpisem "Widok z góry".
Facet:
- Widok z jakiej góry? Z Zawratu?!
Laska:
- Panie profesorze, Zawrat jest przełęczą.


W stołówce akademickiej w kolejce po obiad, stojący za mną Wietnamczyk, krzyczy na całe gardło do Marokańczyka , który próbował wkręcić się do przodu:
- Te, kolorowi, nie pcha sie!

Anonymous - Śro 10 Wrz, 2003 18:38
Temat postu: Kochan-y
Zauważyłem, że w tzw. dyskusjach publicznych z głupim lewo-liberalstwem najlepiej nazywać Kwacha 'czerwonym magistrem' - debi-libki od razu oponują: 'Po pierwsze to wcale nie jest czerwony, a po drugie...' :twisted:
Kochany Kochan wpadł dziś na mnie na schodach IDUW - gnał z obłędem w oczach na zebranie wydziałowe, a miał się czego bać, bo przewodniczył prof. Bralczyk...
Pozdrawiam kolegę z wydziału
PS: Pamiętam 'obiektywizm' prof. Bralczyka przed wyborami 1997 - 'bezstronnie' stwierdził coś w tym stylu, że 'W nadchodzących wyborach prawica znowu będzie używała języka konfliktu i agresji, a lewica znowu zmuszona będzie się bronić'.
I śmieszno, i straszno zarazem

MS - Czw 11 Wrz, 2003 11:28

Za wspaniałym jedynym www.joemonster.org garść ruskich anegdot:


Gostek przychodzi do teatru z piwem i rybą. Siada, patrzy, a tu dookoła tyle ludzi... Pić jakoś tak niewygodnie i piwa nawet nie ma jak otworzyć. Nagle sąsiad z prawej do niego:
- Pan pierwszy raz w teatrze?
Gostek:
- No.
Sąsiad:
- Piwo o podłokietnik Pan otworzy.
Gostek tak i zrobił i pije z uśmiechem, ale potem myśli sobie co by z tą rybą zrobić. I tu sąsiad z lewej do niego:
- Pan pierwszy raz w teatrze?
Gostek:
- No.
Sasiad:
- Ma Pan program przedstawienia przecie - ryba niech se Pan na im położy i już.
Gostek siedzi, piwo pije i rybę wpieprza, ale tak coś go pęcherz uwiera a wyjść niewygodnie jakoś niby w pierwszym rzędzie... Ale tu sąsiad z tyłu do niego:
- Pan pierwszy raz w teatrze?.
Gostek:
- No.
Sąsiad:
- Przecież my na balkonie jesteśmy, wiec wstań se Pan i lej na parter.
Gostek wstał i leje. No ale tam w dole podnosi się łysy na którego głowę się odlewał i krzyczy do niego:
- Pan pierwszy raz w teatrze czy jak?
Gostek:
- No.
Łysy:
- No to nie lej Pan w jedno miejsce co!!!



Anegdota: Stanisławski i Niemirowicz-Danczenko spacerują po korytarzu Teatru Artystycznego. Nagle pojawia się biegnacy bardzo szybko student, zwala ich z nóg, po czym zaczyna przepraszać. Na to Niemirowicz-Danczenko:
- Młody człowieku, co ty sobie wyobrażasz?! Latasz jak szalony po świątyni sztuki! Przed tobą jeden z najlepszych na świecie reżyserów i pedagogów. A ja, wasz pokorny sługa też niemało zrobiłem dla sztuki. Powinien się Pan zapaść po ziemie ze wstydu!!!
Student czerwieni się, potem blednie, no koniec jakby znikł lub stał się niewidzialnym. Wtedy Niemirowicz-Danczenko odwraca się do Stanisławskiego i mówi:
- Konstantin Siergiejewicz, w czym to nam tak bezpardonowo przerwano? Ach, tak: wiec, biorę ją rozumiesz, kompletnie pijana.. za dupę..


Nie, nie w remizie, a w prawdziwym sowieckim teatrze, pewien młody aktorzyna dostał niedużą rolę, polegającą na podaniu głównemu bohaterowi miecza i wypowiedzeniu przy tym kwestii: "Balabujew, oto wasz miecz." Niestety biedny aktorzyna miał na pieńku z suflerem, który go bardzo nie lubił i ciągle podpowiadał "Balachujew", dodając za każdym razem od siebie: "Skompromitujesz i więcej żadnej roli ci nie dadza!".
Młodziejaszek chodził więc tylko i powtarzał "Balabujew, Balabujew" i nic tylko "Balabujew". W końcu nadeszła podniosła chwila premiery. Aktor na scenie zbiera się do wypowiedzenia swej kwestii. Oślepiony promieniami reflektorów podaje miecz głównemu bohaterowi, jednocześnie groźnym i dumnym wzrokiem patrząc na suflera. Wreszcie zaczyna: "Balabujew (tu uśmiech na twarzy), oto wasz ch.j"

Rosja. Wiek XIX. Pociąg Moskwa - Petersburg. Przedział sypialny. Na dolnej półce śpi generał, na górnej - pop, a po przeciwległej stronie żona popa i córka. U samej góry śpi jeszcze ordynans generała. I tak, w środku nocy ordynans ów zeskakuje z półki i głośno melduje:
- Panie generale, się odleję.
Po czym wychodzi. Rozbudzony pop z oburzeniem zwraca się do generała:
- Panie generale, jak można? Na co on sobie pozwala? Pan przecież jest generał, co krew za ojczyznę przelewał, cała piers w medalach, a ten tu do pana - "się odleję"?! To ja, sługa boży, łysiny się dorobiłem każdego dnia i każdej nocy prosząc Boga o wybaczenie panu wszelkich grzechów, a ten przy mnie - "się odleję"?! Tu żona moja, całe życie mi poswieciła, jako młodziutka kobieta wyszła za mnie za maż, a ten w jej obecności - "się odleję"?! Córka małoletnia jeszcze, dziewica niewinna, duszyczka nieskazitelna, a ten przy niej - "się odleję"?!!! Jak można?! Jak on śmie?!!! Niech się pan rozprawi z nim po wojskowemu, panie generale!!!
Wraca ordynans:
- Panie generale, legnę - się odlałem już.
- A to ty, ćwoku niemyty, palancie przebrzydły!!! Ja według ciebie to kto? - Psi ogon czy generał, co krew za ojczyznę przelewał, pierś cała w medalach... a ty tu do mnie - "się odlałem"?! A to kto według ciebie jest? - Koński placek czy łysina sługi bożego, co każdego dnia i każdej nocy modli się o wybaczenie nam pierdzielonych grzechów... ty przy nim - "się odlałem"?!! No a tu kto, do cholery? - Ku.ew przydrożna czy żona wielebnego, co całe życie mu poświeciła i jako nastolata za maż za niego wyszła dupy swej nie dajac sasiadowi.. a ty w jej obecności - "się odlałem"!!! A to, no kto to jest według ciebie? - Szkapa wyje.ana czy córa popa grzechu nie znajaca, co do mordy jeszcze nie brała.. a ty przy niej "się odlałem"?!!! Spierd.laj na górę i zakaz odlewania się do samego Petersburga !!!!

Moskwa, połowa lat 20-tych. Zima. Piździ. Nastoletni chłopiec bawi się śnieżkami na podwórku. Nagle słychać dźwięk rozbitego szkła. Wybiega typowy rosyjski dozorca z miotłą - srogi, ze
świńską mordą, ubrany w waciak i uszankę. Zaczyna biec za chłopakiem. A ten uciekając tak sobie myśli: "Po co, no po co to wszystko? Po co, skoro ja już dawno nie jestem małym chłopcem.
Po co te śnieżki i ci koledzy z podwórka? Odrobiłem już lekcje, wiec czemu nie siedzę w domu i nie czytam książki mojego ulubionego pisarza Ernesta Hemingwaya?"
W tym samym czasie. Hawana. Ernest Hemingway siedzi w swoim gabinecie w podmiejskiej willi. Kończy własnie kolejna powieść, rozmyśla: "Po co, no po co to wszystko? Jak mi wszystko już obrzydło, ta cała Kuba, te plaże, banany, trzcina cukrowa, te upały.. Pije jakiś syf z marynarzami lub staram się nadać nutę romantyzmu cuchnącym rybakom. Czemuż nie jestem w Paryżu i nie
siedzę ze swoim najlepszym przyjacielem Andre Maurois w towarzystwie dwóch pięknych kurtyzan, popijając poranny aperitif i debatując o sensie życia?"
W tym samym czasie. Paryż. Andre Maurois leży w swojej sypialni, spogląda na kurtyzanę, myśli: "Po co, no po co to wszystko? Jakże ja ma dosć tego Paryża, tych gruboskórnych Francuzów, tej
wieży Eiffla z której ptaki srają mi na głowę. Upijam się każdego dnia, głupieje od tych dziwek i dymu papierosów. Dlaczego nie jestem teraz w Moskwie, gdzie chłód i śnieg? Czemu nie siedzę teraz z moim przyjacielem Andriejem Płatonowem przy
stakańciku wódki, rozmawiając o wieczności...?"
W tym samym czasie. Moskwa. Zima. Piździ. Andriej Płatonow w waciaku i uszance goni jakiegoś wyrostka powtarzając sobie w myśli: "Jak go złapię to zaj**ię, zaj**ię ja psa!!!`

<br>

Anonymous - Czw 11 Wrz, 2003 19:01

Amerykaniec, Żabojad i Ruski opowiadają najpiękniejszy dzień swojego życia.
Amerykaniec: Siedzę w swojej willi i sączę whiski on the rocks,
a tu nagle dzwonek do bramy. Otwieram, melduje się kurier:
- Mr. John Smith?
- Yea
- Wygrał pan miliard dolarów na loterii
Żabojad: Siedzę w moim apartamencie, sączę wino z dobrego rocznika, a tu dzwonek do drzwi. Otwieram - stoi przede mną przepiękna, seksowna kobieta:
- Moinsieur Jean Pitol?
- Łi
- Ja do pana z propozycją intymną, natychmiast musimy pójść razem do łóżka
Ruski: Siedzę w kiblu i sączę mój ulubiony zacier na ogórcach, a tu walenie do drzwi wejściowych. Otwieram, stoją jakieś dwa typy w wielkich kapeluszach, ciemnych okularach, z postawionymi kołnierzami płaszczy:
- Iwan Igorowicz Kowaliow?!
- Niet. Piętro wyżej! :twisted:

MS - Pią 12 Wrz, 2003 09:24
Temat postu: proszę bardzo Mor'ze
oczywiście za www.joemonster.org


Rosja. Lata 70-te. Kamienica w Moskwie. Wspólna ubikacja dla całej klatki schodowej. Ktoś notorycznie rozsmarowuje fekalia (żeby nie powiedzieć "gówno" ) po ścianach kibelka. Mieszkańcy w końcu nie wytrzymali i zorganizowali zebranie. Jeden z mieszkańców:
- Nie no, tak dłużej być nie może! Trzeba to skoczyć natychmiast! Czy ktoś ma jakiś pomysł, kto może robić te świństwa?
Głucha cisza... Wszyscy intensywnie myślą. Nagle rękę podnosi głupi Wania i mówi:
- Ja chyba wiem kto to robi. To profesor z pierwszego piętra.
- A dlaczego tak myślisz Wania?
- Bo tylko on myje ręce po wyjściu z ubikacji!

MS - Pon 15 Wrz, 2003 12:13

www.joemonster.org

Po jednej z wielu bitew Napoleon odwiedza rannych żołnierzy w szpitalu. Podchodzi do Francuza:
- Co chciałbyś otrzymać w nagrodę za swoją dzielną służbę?
- Marzę o pałacu na południu Francji, winnicy i własnej służbie...
Podchodzi do Polaka:
- A ty?
- Marzę o wolnej i niepodległej Polsce!
Podchodzi do Żyda:
- A ty?
- A ja zjadłbym śledzia na kolację.
Napoleon pokiwał głową i wyszedł. Francuz i Polak zdziwieni pytają Żyda:
- Zwariowałeś? Mogłeś prosić o wszystko, a ty tylko śledzia na kolację?
- Wiecie, w odróżnieniu od was, ja tego śledzia może dostanę...

Cesarz Franciszek Józef robi przegląd wojsk. Podchodzi do żołnierza i pyta:
- Umarłbyś za Austrię?
- Tak jest, Wasza Cesarska Mość!
Podchodzi do drugiego
- Umiałbyś mnie zabić?
- Nigdy w życiu, Wasza Cesarska Mość!
Podchodzi do dobosza:
- No a ty, Żydku, zabiłbyś mnie?
- Czym, bębnem?


- Co oznacza rosyjskie słowo biznes?
- Jest to proces wykombinowania skrzynki wódki, następnie wódke trzeba wypić, butelki sprzedać a pieniądze przepić...


O trzeciej w nocy wraca mąż pijany do domu i ciągnie za soba jakąs panienkę.
- Stasiu??? Co się stało? Gdzie byłeś i o której ty wracasz? I kto to jest ta pani???
- Ciii, ciiiiii kobieto! Ja jej powiedziałem , że ty moja siostra jesteś...


Wraca facecik po pracy do domu i już na swojej ulicy mija kobietę, która zanosi się płaczem i przez łzy powtarza: "To okropne, Janek nie żyje..". Idzie dalej i znowu mija kobietę, która tak samo jak poprzednia płacze i łka, powtarzając: "To okropne, Janek nie żyje...". Przeszedł jeszcze kawałek, a tam na ulicy w poprzek stoi ciężarówka, a pod kołami rosły gość. Wokół niego pełno lamentujących kobiet. Siła uderzenia była tak duża, że z kolesia zerwało całe ciuchy i widać było jego przyrodzenie wielkości ok. 20 cm w stanie spoczynku. Facet udał się do domu, idzie do żony i mówi:
- Kochanie, nie uwierzysz, co właśnie widziałem. Ze 30 m od naszego domu ciężarówka potrąciła jakiegoś chłopa. Mówię Ci, nigdy w życiu nie widziałem, żeby ktoś miał tak wielkiego penisa. 20 cm najmarniej!
Na to żona:
- Niemożliwe! Janek nie żyje?


Wraca żołnierz z wojska. Zachodzi do domu a tam na łóżku pod ścianą trójka dzieci siedzi... jedno mniejsze od drugiego...
- Czyje to dzieci?- pyta żony
- Wszystkie nasze... pamiętasz jak cię brali do wojska? Ja wtedy brzemienna byłam... tak i Kola się urodził... a potem pamiętasz, jak cię odwiedzałam? Tak i Wania przyszedł na świat...
- A trzeci?! - pyta zenerwowany mąż - trzeci!!!!
- A coś ty się tak tego trzeciego uczepił? Siedzi sobie, to niech siedzi...


Do Ameryki po raz pierwszy w życiu przylatuje rodzina z jednego z krajów Trzeciego Świata. Ojciec z kilkuletnim synem postanawiają udać się do jednego z wielkich centrów handlowych. Są zachwyceni wszystkim, co tam widzą, ale w pewnym momencie stają zdumieni przed dwoma metalowymi kawałkami ściany, które co jakiś czas rozsuwają się i zasuwają. Stoją jak zaczarowani i patrzą się na to niesamowite zjawisko.
Tymczasem do metalowych ścian podjeżdża staruszka na wózku inwalidzkim, naciska guzik obok i ściany się rozsuwają. Staruszka wjeżdża do środka, ściany za nią się zamykają, a nad nimi zaczynają włączać się światełka &#8211; po kolei od lewej do prawej, a następnie z powrotem &#8211; od prawej do lewej, ściany się rozsuwają i ze środka wychodzi 24-letnia zgrabna blondynka. Przerywając chwilę napięcia syn pyta ojca:
- Tata, co to takiego?
- Nie wiem, synku, ale pędem przyprowadź matkę!



Trwają spory naukowców co do pochodzenia "Ötzi"-ego (Ötzi - odnaleziony w 1991 r. na lodowcu Ötztaler na granicy austriacko-włoskiej myśliwy z epoki neolitu, który przeleżał zamarznięty w lodzie ponad 5000 lat). Archeologowie są zgodni co do tego, że nie mógł być Austriakiem - podczas prześwietleń rentgenem odkryto w nim zmumifikowany mózg. Nie mógł być Włochem, ponieważ znaleziono przy nim narzędzia pracy. Najprawdopodobniej był Niemcem, ponieważ poszedł w sandałach w góry...


Stara babinka na wsi miała jedną krasulkę. "No", pomyślała, "najwyższy czas, żeby krówka miała cielaka!". Więc zamówiła inseminatora (czyli kogoś do sztucznego zapłodnienia, jakby co.)
Przyszedł inseminator, obejrzał sobie krówkę i powiada do babinki:
- Proszę przynieść mi miednicę, dzbanek z ciepłą wodą, mydło i ręcznik...
Babina przyniosła wszystko.
Nagle inseminator patrzy, a babina idzie z wieszakiem.
- Po co, babciu, niesiesz ten wieszak?!
- Żeby miał se pan gdzie spodnie powiesić.


Kiedyś mój kumpel, już nie mając sił wchodzić po schodach na trzecie piętro
do domu o mały włos nie zasnął na ławce pod klatką. Szczęśliwym trafem w ost
atniej chwili zobaczył sąsiada i zapytał bełkotliwym głosem:
- "Czy mogłby mnie pan zaprowadzić na trzecie piętro?"
Ten go zaprowadził, i na tyle na ile kumpel pamięta to położył się spać.
Rano ojciec obudził go stwierdzeniem:
- "Ty chyba musiałeś być strasznie pijany jak cię prowadziłem do domu... "



Biznes informatyczny w polskim wydaniu , poczatek lat 90...
Do Polski wrócił Polonus z Ameryki, założył firmę IT (sprzedawał głównie PC-ty) w tym czasie duża firma z sektora bankowego rozpisała przetarg na dostawę sprzętu dla nich, podali wymagania (RAM, cache, etc.) Polonus wygrał ten przetarg, przyszło do podpisania tego kontraktu. Pojechał do Kupujacego... i tu male kuku...
Prezes szacownej instytucji, która miała kupić sprzęt dopatrzył się, że w specyfikacji przyszłej dostawy są inne (słabsze) parametry cache, niż były w zapytaniu ofertowym. Pyta więc Polonusa (przed złożeniem podpisu, oczywiście):
- A co jest z tym cache'm??
Na to Polonus:
- Najpierw podpis a cash zaraz się załatwi..


Swego czasu spotkaliśmy się z kolesiami na piwie, gdzie jeden z nich opowiedział taką oto historię:
Koleś lubiał różne używki, w tym i również tzw."grzybki halucynki", któregoś dnia był już ostro wstawiony i postanowił, że z tych swoich grzybków zrobi sobie jajecznice. Pomysł tak mu się spodobał, że jajecznice zrobił z 10 jaj i kiedy zjadł już połowę z patelki stwierdził, że warto by było podzielić się takim kulinarnym przysmakiem z kolegą mieszkającym w bloku obok...
I tak też zrobił, było miej więcej po piętnastej, sierpień, upalne słońce i jakieś 30 w cieniu...
W czasie gdy nie było go w domu, wrócił jego tato z pracy, oczywiście głodny jak wilk... i zobaczył jeszcze ciepłą jajecznice na patelni.... oczywiście stwierdził, że się poczęstuje...
Jakiez było zdziwienie tego kolesia, gdy wracając z kumplem do chaty zobaczył faceta ubranego w dwie(!!!) pary spodni, chyba ze trzy bluzy, no i oczywiście kozaki i zimową kurtkę przed klatką i trzymającego w ręku łopatę do odgarniania śniegu!!!!
Koleś nawet nie zdążył zabrać ojca sprzed klatki do domu gdzy z nienacka nadjechała karetka pogotowia, panowie pielęgniarze wypadli z autka i ubrali biednego struszka w kaftanik i bez większych tłumaczeń wpakowali go do auta spowrotem i pojechali jak się później okazało najpierw do najbliższego zakładu dla czubków.... dopiero tam okazało się, że ojczulek jest "tylko" naćpany a nie szajbnięty, jak upierał się sąsiadka z dołu...


W barku na placu naówczas jeszcze Komuny Paryskiej siedziało 3 ogorzałych panów, takich mniej więcej z okolic biblijnych. Dyskutowali ostro, co prawda po swojemu, ale czuło się, że atmosfera robi się coraz gorętsza. W pewnym momencie najwyraźniej argumentów w ojczystem języku zabrakło:
- Bezcielni Arabi!
- Turek skurwisin!
Jednak co język polski to język polski...


Od koleżanki:
"Daaaaawno, daaaawno temu, jak jeszcze mieszkałam z matką, przy śniadaniu niedzielnym, po dużej imprezie, moja matka zaczęła się czepiać, że papierosami ode mnie śmierdzi, na pewno palę, jak tak można itp. Zamiast siedzieć cicho i się głupio uśmiechać, oburzona krzyknęłam: "Ja, papierosy? W życiu! Ja tylko trawę!" Potem miałam ochotę walnąć twarzą w jajecznicę...


Tym razem kumpel już na 4 roku studiów na wydziale chemii. Pare dni wcześniej zerwał z dziewczyną. Siedzi w laboratorium i przeprowadza
jakiąś skomplikowaną reakcję. Niestety cały czas jest lekko przybity rozstaniem, siedzi lekko osowiały, co zauważył jego kolega. Podchodzi do niego i pyta się:
- Co jest?
- Ehhh... stary, związek mi się rozpadł.
Tamten zagląda z zaciekawieniem do kolby, gdzie odbywała się reakcja i ze zdziwieniem:
- Pier**lisz!

Szybszy - Czw 18 Wrz, 2003 02:17

Jeżeli tego jeszcze nie widzieliście to polecam popis umiejętności intelektualnych najnowszej parlamentarzystki z Samejbrony.

Polecam zapis dźwiękowy na dole strony.

jeju...

http://www.rybnik.naszemi...nia/299410.html

Otis Tarda - Czw 18 Wrz, 2003 08:36

Cytat:
No pewnie, że to było, ten pierwszy moment, to wejście do tego zbliżenia marszałka Borowskiego to było takie troszeczkę wzruszające


Powszechnie wiadomo że pierwsze wejscią i zbliżenia bywają bardzo stresujace... a co dopiero z marszałkeim Borowskim.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group