To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
IVRP.pl
polityka - militaria - kultura - podróże

Theatrum kulturystów - Przypominanie Ferdynanda Goetla...

bateria helska - Sob 21 Lis, 2015 10:26

Dalej, już niemal do końca, Goetel rozważa "wodzostwo".

"Pozwoliłem sobie nazwać uprzednio faszyzm zaprzęgiem historycznym, złożonym z chomąta, siły pociągowej i woźnicy. Wiem, co zaraz obudzi to porównanie. Chomąt byłby gotowy, siła pociągowa znalazłaby się, ale woźnica, gdzie jest woźnica? Otóż, jeżeli już mowa o przywódcy, to nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego w ustroju demokratycznym, z zachowaniem zasady silnej władzy, sprawa przywództwa ma być mniej istotną i ważną, niż w ustroju faszystowskim. Silna władza i zdecydowane rządy, obok rozległych swobód społecznych i obywatelskich, są zadaniem o wiele trudniejszym i wymagającym znacznie więcej zdolności, energii, autorytetu - niż kierownictwo narodem, ujętym w rygory faszyzmu! Niedorzecznością jest myśl, że karnej demokracji może być mniej stanowczy od wodza faszystowskiego. Toteż żadne rządy dyktatorskie w państwach demokratycznych nie uniknęły metod gwałtu, niejednokrotnie o wiele cięższego, a zawsze więcej dotkliwego, niż przymusy, stosowane przez faszyzm."

bateria helska - Śro 25 Lis, 2015 01:51

Und weiter...

"Skoro nie umiemy odpowiedzieć, gdzie jest przywódca Polski faszystowskiej, nie wiemy również, gdzie jest wódz Polski demokratycznej. I nie jest to bynajmniej zależne od naszej <nominacji>. Wodza mianuję nie ludzie, a wypadki. Wypadki zaś rodzi atmosfera. Atmosferę tę trzeba stwarzać, nie oczekując, aż nam ktoś podyktuje, jak mamy myśleć i co mamy robić.
Niepotrzebne są rozważanie, czy w Polsce znajdzie się człowiek rozmiaru Mussoliniego lub Hitlera, jeżeli tego zapragniemy. Niedawny jest jeszcze czas, gdy odszedł Piłsudski - a historia rzadko kiedy wysila się na dwie generacje geniuszów. Tym większa jednak musi być w Polsce rola zbiorowej woli, zbiorowego pragnienia, zbiorowej dążności. Czy dlatego mamy rezygnować ze sprawy, która nam się wydaje słuszną, że nie widzimy człowieka, który ją zrobi za nas? No to zróbmy ją za niego!..."

bateria helska - Pon 30 Lis, 2015 15:22

Ostatnie dwa akapity:

"Istotą faszyzmu jest, jak powiedziałem, odpowiedzialność wszystkich za wszystkich, a tylko posłuszeństwo wobec jednego. Nigdy jeszcze w historii nie mieliśmy w ten sposób skonstruowanego pojęcia wodza. Wódz ma zadanie tu już ułatwione, niemal samorzutne, wyłania go nie tylko własna chęć, własne talenty, ale i koniunktura, łatwość, oczywistość sytuacji opartej na wzajemnym zrozumieniu. Dlatego też nie tutaj trzeba upatrywać głównej przeszkody w formowaniu się jednolitej, faszystowskiej Polski. Główny szkopuł stanowi nasza połowiczność, nasza niezdarność, nasza wygoda, nasza niefortunna chęć zażycia sobie już raz w państwie polskim, wszystko jedno jak, byle już nareszcie spokojnie i bez niepotrzebnych kłopotów. Ten stan marazmu psychicznego trzeba przezwyciężyć. Urodziliśmy się, żyliśmy i żyjemy w czasie, w którym poczucie niebezpieczeństwa nie opuszcza nas nawet na chwilę. Próbowaliśmy już wiele sposobów, aby się od niego opędzić i wszystkie okazały się bezskuteczne, gdyż coraz mocniej czujemy żar dachu, palącego się nad naszymi głowami. Szukając sposobów złączenia się w jedno ciało, musimy dostrzegać tylko dwa przykładowe ustroju solidaryzmu społecznego: komunizm i faszyzm. Pierwszy odrzucamy wszyscy chyba bez chwili namysłu - stojąc wobec drugiego poczuwamy się nagle demokratami i oglądamy się za siebie, zastanawiając się, czy jednak, jednak nie dałoby się dosztukować naszą solidarność, łatając prujący się płaszcz demokratycznych wygów i swobód. Miejmy nadzieję, że spojrzenia te są już ostatnie.
Byłoby szaleństwem szukać zbawienia tam, gdzie się zaczęło nieszczęście. Konsolidacja po demokracji, po erze Piłsudskiego, jest zagadnieniem nowym i udać się może tylko na nowych, faszystowskich zasadach."

KONIEC "POD ZNAKIEM FASZYZMU".

bateria helska - Śro 02 Gru, 2015 13:27

Goetel w "O powrocie do kraju" (referat wygłoszony 7 maja 1917 roku na Zjeździe Delegatów Organizacji i Kolonii Polskich Turkiestańskiego Kraju) tak pisze o tych emigrantach, którzy wracać nie chcą z powodów ekonomicznych:

<Więc w pierwszym rzędzie kwestia materialna: są tu posady, jakich w kraju nie dostać, tu można zarobić pieniądze, tu robi się interesa, których - dodajmy - w kraju robić nie wypada itd. Przy tym młodzi dodają: "Otóż, proszę pana, kiedy się zarobi 50-100 tysiączków, wtedy, rozumie się, wracamy", po czym następuje dowodzenie o wszystkich błogosławieństwach, jakie przynosi naszemu ubogiemu krajowi wzbogacona emigracja.>

Dalej, pisząc o rozmaitych postawach tych, którzy jednak chcą do Polski wrócić:

"Wszystko przemawia za tym, że po wojnie, podobnie jak i wszędzie, nastąpi w kraju okres poważnej pracy, surowego wypełniania obowiązku, prostoty obyczajów i skromności obyczajów. Ci wszyscy, którzy nie zdążyli tego zrozumieć, co którzy widzą w kraju tylko pole do rozwinięcia swoich ambicji i ambicyjek - to przyszli szkodnicy i malkontenci, równie niebezpieczni, gdy swoje osiągną, jak i wtedy, gdy im się to nie uda."

"Obyśmy nie zaleli kraju ludźmi złymi, niepotrzebnymi, czy też wreszcie słabymi i niezdolnymi do niczego."

bateria helska - Pią 04 Gru, 2015 17:23

Cede tamże:

"Panowie! Gdzie jest pięć rodzin polskich, tam już powinna być kolonia, kółko, klub, czy jak tam wreszcie chcecie, gdzie jest ich dziesięć - powinno być towarzystwo, gdzie jest pięciu ludzi zbliżonego fachu, tam winno być kółko wzajemnej pomocy, gdzie jest ich dziesięciu - związek fachowy.
Wszystkie te kółka, biura, towarzystwa winne być z sobą w nieustannym związku, porozumiewać się między sobą, znowu organizować, donosić o wszystkim, zapytywać się, radzić, ostrzegać wzajemnie.
W każdej kolonii należy prowadzić spis jak najdokładniejszy Polaków mieszkających w mieście i okolicy. Spisy te należy kontrolować, sprawdzać i dopełniać."

bateria helska - Wto 08 Gru, 2015 17:38

Goetel w "Eksperymencie komunistycznym":

"...różnice wśród ludzi wywołują zbiegowiska ludzkie i idee (czy doktryny) zbiorowości, elementem zaś porozumienia i wspólnoty jest jednostka ludzka."

bateria helska - Pią 11 Gru, 2015 01:37

Goetel w "Szklanych domach w gruzach":

"W dziwnym tym mieście [chodzi o Wiedeń - b.h.], zagrożonym pono stałym kryzysem i widmem bankructwa, wszyscy mieli pracę, pieniądze i czas na rozrywki - wszyscy też musieli jakoś żyć obok siebie. Rządy socjalistów nie przeszkadzały dożywać w spokoju resztek swych dni zwolennikom monarchii, pałace arystokratyczne nie kluły w oczy proletariatu, przy antysemickim drobnomieszczaństwie rozkwitał żywioł żydowski nie ustępujący mu w sentymentalnej miłości do Wiednia.
Zwiedzałem piękny Wiedeń w towarzystwie pewnego trzeźwego rodaka, który był w nim po raz pierwszy w okresie powojennym. Rozglądał się, dziwił i zachodził w głowę.
- Kto to płaci?
- Nie wiem - odpowiedziałem szczerze. - Może Pan Bóg.
- W takim razie i on zamknie kredyt - mruknął sceptycznie.
I zamknął. Przez Wiedeń przeszła burza wojny domowej, która zaskoczyła i wprawiła w zdumienie cały świat."

bateria helska - Śro 16 Gru, 2015 18:55

Teraz coś, co wyprzedza i w pewien sposób tłumaczy powstanie "Pod znakiem faszyzmu", czyli opublikowana w 1934 roku "Rewolucja pod dyscypliną":

"Wódz Niemiec, Hitler, lubi nieraz zaznaczyć z dumą, że rewolucja niemiecka pociągnęła za sobą tylko parę dziesiątków ofiar. Trudno mu odmówić tego prawa dumy, Nie tylko pod względem rannych zabitych, ale i w dziele zniszczenia Niemcy rewolucyjne osiągnęły rekord oszczędności. Poza pożarem Reichstagu, który zresztą był pono tylko powodem czy hasłem przewrotu, nie zrujnowano, anie nie ograbiono żadnego gmachu, żadnej instytucji prywatnej czy publicznej. Nie ustało nawet na chwilę tempo życia. I kiedy dyktator tłumów niemieckich obejmował władzę - pociągi biegły po szynach z niezmącona regularnością, na ulicach miast świeciły się lampy, w fabrykach nie ustawała praca, w sklepach sprzedawano produkty, w bankach wypłacano pieniądze."

bateria helska - Wto 22 Gru, 2015 00:39

Tamże, dalej:

<"Na barykady ludu roboczy!..." - śpiewałem tę pieśń za swej młodości i bodajże wciąż ją jeszcze śpiewają młodzi. I nie tylko śpiewają. W razie rozruchów wznoszą rzeczywiście barykady z gratów ulicznych jak za dawnych lat. W podręcznikach i instrukcjach rewolucyjnych walk poświęcony jest im osobny i ważny rozdział. I nikt nie chce zrozumieć, że czcigodny szaniec proletariatu - wymyślony kiedyś jako skuteczna zapora przeciw atakom kawalerii - jest już tylko symbolem rewolucji, nieużytecznym wobec współczesnej broni i chyba nawet szkodliwym z punktu widzenia strategii domowej wojny. Z barykadą nie możemy się jednak rozstać, tak jak nie chcemy się pożegnać ze se starodawnym pojęciem rewolucji. W Paryżu po dziś dzień demonstrujący tłum przewraca autobusy i dorożki, nie bacząc, ze kula karabinowa przechodzi przez taką zasłonę jak przez masło. Na fotografiach z ostatnich walk wiedeńskich widzieliśmy również uliczny "chłam", ułożony w szaniec w poprzek jezdni. Stare formuły romantyczne rządzą i w tym wypadku ludźmi, nie dozwalając im dojrzeć nowej rzeczywistości, która walkę o lepsze jutro przeniosła na inny teren i wykreśliła jej nowe prawidła i zasady.
Obciążeni przeszłością nie chcemy uznać i zrozumieć tego, co się dzieje wokół nas.>

bateria helska - Pią 01 Sty, 2016 11:24

Und weiter taka ciekawa - i z perspektywy dzisiejszych wypadków - konstatacja:

"Nie przekonały nikogo i wypadki majowe w Polsce, które dla odmiany nazwano rewolucją wojskową. Oczekiwania jednak na <normalny> przebieg były tu większe, zważywszy, że kraj i naród są nieźle w kronikach rewolucyjnych zapisane.
Pamiętamy przecież zdumienie i rozczarowanie korespondentów dzienników zagranicznych, którzy spóźniwszy się na teren walki zastali Warszawę w pełni zgiełku powszechnego dnia. Niewiele mniej zdziwieni byliśmy i my sami, dowiedziawszy się, że karabiny rozdane ludności cywilnej zostały w parę dni po walce oddane... z nadwyżką.
Pesymiści, zwłaszcza ci, którzy przeżyli rewolucję rosyjską, kiwali głowami i mruczeli złowrogie przepowiednie o tym, co się dopiero zaczęło i co teraz będzie.
Od walk majowych minęło dziewięć blisko lat i któż zaprzeczy, że to, co się miało rzekomo zacząć, odpłynęło od nas i stapia się już mrokami przeszłości?"

bateria helska - Wto 05 Sty, 2016 14:51

Goetel w "Polonizacji przemysłu śląskiego":

"Kiedy w 1932 r. przeprowadzono pierwszą statystykę urzędników zatrudnionych w przemyśle śląskim, rezultat jej wywołał żywe zaniepokojenie. Okazało się bowiem, że w chwili, gdy stosunek ludności polskiej do niemieckiej wyrażał się cyfrą 92:8, ilość posłów do Sejmu śląskiego 48:7, gdy dzieci polskie w szkołach powszechnych stanowiły 88 proc., gdy znikały ostatnie już niemieckie samorządy miejskie i gminne, a język polski zapanował w życiu publicznym - słowem, gdy polskość zatriumfowała na Śląsku na całej linii - w załogach urzędniczych kopalń i hut osiągnął skromny udział 42 proc. Szedł on przy tym ku górze, tj. ku stanowiskom naczelnym i składał się w przeważnej części z niższych pracowników biurowych i technicznych. Wpływ jego był wskutek tego niewiele większy do zera."

bateria helska - Nie 10 Sty, 2016 02:34

I dalej:

"...wszystko, co dzieje się w dziedzinie tzw. polonizacji przemysłu śląskiego, jest zaskarżane do wysokiego trybunału Ligi. Wskutek paktu o mniejszościach narodowych prosty fakt zatrudnienia polskiego inżyniera w kopalni stać się może aktem politycznym międzynarodowego znaczenia. I stawał się nim niejednokrotnie. Nie dość na tym. Zaskarżane są nie tylko fakty, ale i zamierzenia. A więc uchwały, pisma, intencje, a nawet rozmowy. Zaskarżony może być i niniejszy artykuł.
Możemy sobie łatwo wyobrazić stęchłą atmosferę, powstałą na tym tle dokoła zagadnień przemysłu śląskiego, w czasie gdy wierzono jeszcze w potęgę obcego kapitału i jego rzeczników oraz doskonałą władzę trybunału Ligi. Tajemniczość otacza każdy krok w kierunku umieszczenia w służbie przemysłowej pracownika polskiego. Każda minimalna zdobycz uważana była za zwycięstwo."

bateria helska - Czw 14 Sty, 2016 20:43

Goetel w "Polacy nie lubią dobrobytu":

"Jesteśmy pono społeczeństwem arystokratycznym. Pospolita walka o zabezpieczenie bytu nie interesuje nas. Najlepiej czujemy się w atmosferze niepewności i opozycji wobec społeczeństwa. Pragniemy niezwykłości i wierzymy w cuda. Nie boimy się katastrof, gdyż ufamy, że w zamęcie wzbije się najsilniej ogień polskiego ducha."

bateria helska - Czw 21 Sty, 2016 12:20

Goetel w "Walce z legendą":

<"Fantastyczność" Polaków i ich romantyzm są ściśle związane z fantastycznością zadanych im krzywd. Jeżeli powstanie warszawskie i wszystko co je poprzedzało i co mu towarzyszyło jest zjawiskiem niezrozumiałym i urągającym zdrowemu rozsądkowi - nie mniej niezrozumiałym i sprzecznym z sumieniem zachodniego człowieka jest wszystko co w tej wojnie Polskę spotkało i co zostało przeoczone w powojennej odbudowie nowego świata. Tu iunctim nie może być spuszczone z oka.>

bateria helska - Pią 29 Sty, 2016 11:48

Goetel w "Rozdrożu kultury":

"Sprzeczność między kulturą a cywilizacją doszła do największego wyrazu w naszych czasach i doszła do katastrofalnego nasilenia w ubiegłej wojnie. Nie ma potrzeby udowadniać, że kultura, wraz ze swoim bohaterem, humanistą, poniosła w niej ogromną klęskę, której końca ani rozmiaru nie sposób przewidzieć. Inaczej cywilizacja. Ta poniosła tyleż strat, ile zdobyła zysków. Bohaterem jej był fachowiec. Okres od r. 1939 po dzień dzisiejszy to nieprzerwany triumf fachowców, którzy z wojny uczynili zdarzenia, przerastające wszystko, co sobie mogła wyobrazić ludzkość. Już sam początek wojny ukazał nam jakiś fantastyczny świat ulepszeń, wynalazków i usprawnień, wyprzedzający nasze pojęcia o parę dziesiątków lat. W czasie wojny niestrudzeni fachowcy przenieśli nas bodajże o pół wieku dalej. Największy ich wyczyn, tj. bomba atomowa, rzucił dopiero cień na ich dzieło, zatrwożył ludzkość i nasunął pytanie, czy siły moralne człowieka są wystarczające, aby go uchronić przed niebezpieczeństwem potęgi fizycznej, którą zawładnął i którą ma w ręku."

bateria helska - Pią 12 Lut, 2016 21:57

Tamże dalej:

"...większość fachowców naszych czasów nie zdradzała doprawdy rozterki wewnętrznej, tworząc nie tylko znakomite narzędzia walki, lecz i przykładając się do <racjonalnego> wyniszczenia bezbronnych ludzi. Był to już typ człowieka wyzwolonego z humanistycznych słabizn. Trybunały, rozprawiające się ze zbrodniarzami wojny, ukazały nam obok szalonych matadorów zniszczenia także i całą rzeszę jego wyrobników, profesorów i techników, organizatorów i udoskonalaczy, wynalazców komór gazowych, bakterioznawców, trucicieli, a także i lekarzy, którzy na skazańcach i więźniach przeprowadzali doświadczenia naukowe chyba nawet i użyteczne dla rozwoju medycyny. Cywilizacja wystawi im może kiedyś glejt pochwalny, boć, na rozum biorąc , nie ma zastrzeżeń przeciw doświadczeniom naukowym na człowiekiem skazanym na śmierć, tak jak nie ma żadnych rzeczowych argumentów przeciw wyrabianiu mydła z trupów ludzkich. - Ale kultura nazwie to hańbą naszych czasów."

bateria helska - Śro 17 Lut, 2016 20:53

I dalej:

<(Fachowiec) odpowiada z miejsca, że służy nauce, produkcji, społeczeństwu, postępowi czy nowym pokoleniom i nowej erze. Jak dalece te hasła są słuszne, nie zastanawia się. Megafon propagandowy cywilizacji potrafi zawsze wyrobników swych ustawić "frontem" do czegoś, zaspakaja ich ambicje i oszczędza im trudu wyboru spraw, którym maja służyć. Bohater cywilizacji nie dostrzega wówczas sam, jak staje się jej marionetką.>

bateria helska - Nie 21 Lut, 2016 15:03

Taka refleksja:

"Najbardziej osłupiającą cechą człowieka XX wieku jest łatwość zmiany przekonań."

bateria helska - Śro 24 Lut, 2016 16:08

Dalej:

<...czy zmiany, zachodzące we Francji, Anglii Ameryce nie rozgrywają się z szybkością, wykluczającą wnioskowanie, co właściwie wyznaje człowiek zachodni? Nie ma żadnej pewności w psychice Zachodu i próżno szukalibyśmy niezachwianych ostoi wielkiej jego cywilizacji. Spójrzmy jak potraciły znaczenie pojęcia, które dotychczas uchodziły za bezsporne. Razem z człowiekiem, który oznacza nic i wszystkim być może, pojęcia znaczą i nic, i wszystko. W imię wolności, równości, w imię walki z niewolą i uciemiężeniem człowieka walczą wszyscy przeciw wszystkim. Wyrywana i przerzucana z rąk do rąk idea staje się tania i wytarta jak szeląg. Co w takim razie decyduje o życiu? - Życie samo. Przypomina mi się tu jedna z rozmów o wolności z Karolem Irzykowskim. Zastanawialiśmy się wówczas nad "nowym" światem i "nowym" człowiekiem, tak bardzo zapowiadanym przez młode pokolenie. "Człowiek nowoczesny" - rzekł sarkastycznie - "jest rzeczywiście wolny, gdyż przestał się zastanawiać co wolność oznacza".

bateria helska - Nie 28 Lut, 2016 16:11

Cede.

<Przestać się zastanawiać znaczy jednak i przestać rozumieć i oceniać. Człowiek zachodni musiał już dawno wiele rzeczy przeoczyć, skoro się tak pozwolił zaskoczyć katastrofą moralną ostatniej wojny. Wybrał drogę najłatwiejszą, odgrodził się od niej i nazwał ją przejawem szaleństwa czy też barbarzyństwem. Ale "Hunowie" naszej ery nie wyszli tym razem z teutońskiej kniei, a z samego środka ucywilizowanej Europy. Umieli czytać i pisać. Standard życie mieli wysoki, prezencję doskonałą, studia odbyli na wybornych uniwersytetach, umieli grać i słuchać Bacha i Beethovena, cytować filozofów i poetów znanych całemu Zachodowi. Ci drudzy zaś, z pogranicza Azji, chociaż zewnętrznie więcej podobni do hordy, wystąpili również z hasłami doktrynami, zrodzonymi nie za Uralem, a właśnie w warsztatach mózgowych zachodniego świata.>

bateria helska - Pią 04 Mar, 2016 16:12

Cede.

"Poszukiwanie zaczątków hitleryzmu i bolszewizmu w puszczy germańskiej czy azjatyckim stepie jest zabawą, być może równie frapującą jak wywoływanie duchów, ale też równie zawodną.
Tropu tego trzeba poszukać w przeszłości Zachodu i sięgnąć wstecz do rewolucji francuskiej i nawet dalej w głąb, do reformacji i epoki Odrodzenia. Wyjałowienie bowiem wewnętrzne człowieka i jego przemiana w oświecone zwierzę rozpoczyna się właśnie z chwilą przełomu, z którego miała wyróść cywilizacja."

bateria helska - Czw 10 Mar, 2016 22:31

Cede.

"Początek procesu był wolny i utajony. Wielkie siły duchowe chrześcijaństwa i głęboka wiedza o człowieku, narosła w Rzymskim Kościele, stanowiły przez długi czas kapitalny zestaw pojęć wpojonych w same rdzeń zachodniej kultury. Jeszcze i rewolucja francuska w odruchach swych i ideach czerpała z tego źródła. Wiek XIX przyśpieszył przemiany. Zestawmy Hitlera z Napoleonem, a ujrzymy, co się stało."

bateria helska - Pią 18 Mar, 2016 21:28

Cede.

<Człowiek wyzwolony z "przesądów" religijnych, człowiek - potęga stanowiąca o sobie, człowiek-władca świata i ujarzmiciel przyrody nie wnet się spostrzegł, że nie odnajdzie utraconego sensu istnienia, szukając go w samym sobie. Romantyzm i indywidualizm, "nieprawe" dzieci rewolucji, podjęły daremną próbę syntezy między nowoczesnym człowiekiem a jego otoczeniem. Nic bardziej charakterystycznego, jak dekadencja typu bohatera w literaturze XIX wieku. W zaraniu jej postaciami jej są Faust, Child Harold, Oniegin, Kordian i Konrad, ludzie skłóceni z Bogiem i światem, pełni sprzeczności wewnętrznych, lecz przejęci głęboką pretensją moralną i irracjonalnym poczuciem jakiegoś wyższego prawa, rządzącego człowiekiem. Później bohater literatury romantycznej i poromantycznej już się spłyca. Od Ibsenowskiego Peer Gynta i Branda krok następny do nadczłowieka, którego stworzył Nietzsche. Oniegin przejdzie w nihilistyczne postacie stworzone przez Andrejewa czy Arcybaszewa.>

bateria helska - Sob 26 Mar, 2016 00:55

Cede.

<U nas w "spóźnionej" Polsce Konrad i Kordian wciąż jeszcze pokutują w piśmiennictwie, wszakże i my pamiętamy "mocnych ludzi" Przybyszewskiego i jego animalistyczną tezę: "Na początku była chuć". Cokolwiek o niej sądzimy, trudno zaprzeczyć, że wyznanie to było ostatnią konsekwencją poromantycznej doby. Gdy równocześnie bardziej wytrawny i ostrożny racjonalizm znalazł ostoję w sceptycyzmie wraz ze swoistą mu pobłażliwością dla grzechów i wad człowieka i powątpiewaniem w jakikolwiek sens istnienia - indywidualistyczna epoka porewolucyjna utknęła na miejscu bez wyjścia. Razem z nią urywała się i nic rozwojowa kultury zachodniej. Nawiązać jej nie było już do czego, gdyż wtedy trzeba by było zawrócić głęboko wstecz. A cofać się nie przystoi wyznawcom postępu. "Naprzód!" - słyszeliśmy przez cały XIX wiek.>

bateria helska - Czw 31 Mar, 2016 14:48

Cede.

<Lecz, pouczą nas właśnie, tu zaczyna się wielka nowość naszych czasów. Przegrane miejsca jednostki zając ma zbiorowisko. Jego interes, jego wola, jego poczucie moralne rozstrzygnąć ma o treści kultury, która w jego ręku staje się "kulturą mas".
Nie wdawajmy się w dociekanie, jakie czynniki gospodarcze czy polityczne wywarły wpływ na ten zwrot, skoro da się on wytłumaczyć i psychologicznie bezradnością jednostki wobec nacisku kultury stworzonej w ciągu wieków. Zachwiana równowaga pomiędzy siłami człowieka a ciężarem jego dzieła tłumaczy dostatecznie dążność łączenia się w gromady, ożywione takim czy innym wspólnym "interesem". Pozornie jest to zasada prosta i zbawienna. Co przerasta jednego człowieka powinno być podjęte przez dwu..., ...setkę..., miliony. Namiętność ich twórcza i odkrywcza, wola czynu, poczucie ładu i sprawiedliwości, odwaga w podejmowaniu zagadnień, rozmiar zamierzeń i ogromność dokonań, będzie o tyleż większa, ile milion jest więcej niż jeden.>

bateria helska - Wto 05 Kwi, 2016 00:23

Cede.

<Nie trzeba być maniakiem indywidualizmu, aby wzruszyć ramionami nad łatwizną tego rodzaju i nazwać wiarę w zwielokrotnienie energii kulturotwórczej na zasadzie zbiorowej jednym z najbardziej żałosnych złudzeń, jakim uległa ludzkość. Kultury "zmasować" nie można. Milion ludzi nie rozumie więcej niż jeden człowiek, a świadomość, że się jest jednym z miliona, nie poszerza w niczym duszy, ani tym mniej nie skłania jej do odkrywczego wysiłku. Potrzeby masy ludzkiej, ilościowo ogromne, jakościowe są mierne i prymitywne. Służąca im kultura, choć niby arcynowoczesna, staje przed zadaniem rozpowszechniania zdobyczy starych, zamiast ubiegać się o nowe. W zasadzie cały proces intelektualny, jaki widzimy w przeorganizowanym zbiorowo środowisku ludzkim, zasadza się na odmiennej niż dotychczas interpretacji tego, co zostało już dokonane. Niejeden zwietrzały łeb ulega tu złudzeniu odrodzenia się w nowej kulturalnej atmosferze.>

bateria helska - Czw 14 Kwi, 2016 16:29

Cede.

<Istnieje jednakże i inna, istotna bardzo sprzeczność pomiędzy "poczuwającą się" zbiorowo ludzkością a samą cywilizacją i jej narzędziami, które rozwijają się indywidualnie w coraz bardziej potężne, samoistne i skomplikowane jednostki. I kiedy siła ludzka i jej twórczość ma być rozłożona na masy, w narzędziach następuje koncentracja siły aż do superwymiaru energii atomowej. Nie ma żadnego sposobu zbiorowego władania tymi narzędziami. Przeciwnie, obsługa ich staje się udziałem coraz mniejszej grupy, dziś już nie tylko znawców czy speców, ale "wtajemniczonych". Zaniepokojona zbiorowość łudzi się, ze rozwiąże to zadanie biorąc w niewolę wynalazców i ich narzędzia, wyłania przeto grupki ludzi, którzy spełniają nad nimi kontrolę. Stąd krok następny do niewoli mas, zdanych na łaskę i niełaskę swej "egzekutywy". Stąd dalej i nieufność, przenikająca "zbiorową" kulturę od góry w dół i na każdym jej szczeblu. Stąd strach jednego przed drugim, stąd władza jako ostateczny sens istnienia.>

bateria helska - Pon 18 Kwi, 2016 17:36

Cede.

<Nie udało się też wypełnić niczym pustki wewnętrznej, jaką zieją nowoczesne zbiorowiska ludzkie. Wyzwolone z uczuć prostych i najbliższych człowiekowi obowiązków, od przyrody odgrodzone, uwikłane w mechanizm cywilizacji, którego sekretów nie rozumieją, skazane na zajęcia podyktowane jakąś anonimową, "ogólną" potrzebą, pozbawione wyboru własnego trybu życia, zziajane i znużone, ograniczone do najciaśniejszego horyzontu pragnień i myśli, oszukane doraźnością nędzy, nieustępliwej jak przekleństwo, łudzone mirażem szczęścia, nieziszczalnego jak marzenia owada o raju - jałowieją szybko i bezlitośnie, bez prawa do protestu i apelu. Nigdy człowiek tak piorunująco nie kurczył się i upadał, jak w epoce, gdy los swój bez reszty oddał gromadzie. I nigdy tak nie oddał się w niewolę fikcji.>

bateria helska - Pon 25 Kwi, 2016 16:57

Cede.

<Nawrót nie jest łatwy, gdyż przeszkadza mu duma czy, jeżeli kto chce, pycha, wstyd wreszcie "oświeconego" człowieka, który w przekonaniu swym przezwyciężył już dziecinne lata swej kultury i spogląda wstecz z pobłażliwą ironią, nie bacząc, że nie tylko nie potrafił zastąpić niczym jej przedawnionych zasad, lecz nie umiał ich nawet dotrzymać.>



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group