IVRP.pl Strona Główna IVRP.pl
polityka - militaria - kultura - podróże

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
varia
Autor Wiadomość
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Czw 27 Lis, 2014 10:45   

Dickens w swych "Notatkach z podróży do Ameryki" (powstałych w efekcie powziętej w 1842 wyprawy za Atlantyk) podkreśla kwestię, która tak bardzo odbiega od tego, co z Ameryką kojarzy nam się dzisiaj. Opisując swobodne stosunki panujące w amerykańskich sądach (brak peruk i tog; ława przysięgłych to miejsce, gdzie każdy "zachowuje się jak u siebie w domu i rozpiera tak wygodnie, jak tylko na to pozwalają okoliczności"; oskarżeni, miast okupować ławę oskarżonych, krążą po sali sądowej i szepczą rady swoim adwokatom albo strugają "sobie scyzorykiem wykałaczkę ze starego gęsiego pióra"), pisze bowiem: "pocieszyłem się (po zderzeniu z opisaną powyżej swobodą sądowniczych obyczajów) szybko refleksją, iż prawo nie jest tu ani w części towarem tak kosztownym jak u nas w kraju i że brak wielu formalności, które uważamy za niezbędne, wywiera niewątpliwie wielce korzystny wpływ na koszty sprawy." Jak wiemy, prawo w Stanach jest teraz towarem bardzo kosztownym. I do tego zyskownym.
Z Dickensem łączy się także to, iż w późniejszej ojczyźnie ACTA (wraz z Japonią) był on ofiarą piractwa wydawniczego (Ameryka nie uznawała wówczas międzynarodowej konwencji autorskiej), a że był on w Stanach autorem bardzo poczytnym, szczególnie go to irytowało. O stopniu poczytności niech świadczy fakt, że kiedy w Ameryce drukowano w odcinkach jego "Magazyn osobliwości", na nabrzeżu portu w Nowym Jorku kilkutysięczny tłum czekał na statek przywożący z Anglii kolejne odcinki powieści. Ludzie wołali do załogi statku: "Czy mała Nell umarła?"
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Śro 03 Gru, 2014 12:32   

Barraclough opisuje poszczególne fazy "emancypacyjne" dla kolonii.
Pierwsza miała miejsce po rewolucji 1905 roku w Rosji - jej echem były rewolucje: perska (1906), turecka (1908), chińska(1911) oraz ruch Kongresu w Indiach; w krajach azjatyckich i arabskich powstawały radykalne ugrupowania. Kolejna faza łączy się z PWŚ, kiedy to mocarstwa wspierały ruchy nacjonalistyczne w koloniach wrogów: Niemcy w Maghrebie, Brytyjczycy i Francuzi przeciwko Turkom w Syrii, Mezopotamii i na Półwyspie Arabskim. Potem, po ujawnieniu tajnych układów wojennych (między Francją i Anglią o podziale imperium otomańskiego, inny dotyczył przekazania Japonii dawnych posiadłości niemieckich w Chinach), odpowiedzią był "ruch czwartego maja" z 1919 roku, który stał się punktem zwrotnym w rewolucji chińskiej, powstanie partii Wafd w Egipcie (1919) i Destur w Tunezji (1919), pierwszy Kongres Panafrykański w Paryżu (1919) i po nim kolejne. Dodatkowo w 1920 roku bolszewicy zorganizowali w Baku Kongres Ludów Wschodu z udziałem przedstawicieli trzydziestu siedmiu narodowości. Ruchy wtedy zapoczątkowane ewoluowały, wykorzystywały osłabienie mocarstw europejskich podczas DWŚ. Swoistym symbolem zapoczątkowującym kolejny etap stała się konferencja afroazjatycka w Bandungu (1955), na której wyklarowała się solidarność Azji i Afryki przeciw Europie.

Postępujące zmiany warunkowane były przez kilka czynników. Po pierwsze, powstawanie wspomnianych wyżej ugrupowań, sił przywódczych dla poszczególnych nacji, rozrastający się ruch polityczny zdolny do przeobrażenia się w ruch zbrojny. Po drugie, mocarstwom europejskim zwyczajnie brakowało sił policyjnych i wojskowych do kontrolowania wszystkich punktów zapalnych. Po trzecie, Europejczycy nie doceniali dynamiki zmian - sądzono na przykład, że ludy afrykańskie długo jeszcze nie będą zdolne do utworzenia niepodległych państw, więc będą skazane na paternalistyczną administrację kolonialną. Konflikt sueski z 1956 roku, kolejne zdarzenie-symbol, ostatecznie rozwiał te złudzenia.

Oczywiście podejmowano działania zmierzające do osłabienia ruchów emancypacyjnych - prowadzono politykę rządów pośrednich, czyli wspierano tych książąt i przywódców, którzy we własnym interesie byli nastawieni na współpracę z mocarstwami okupacyjnymi; kształcono zależne elity, licząc, że opowiedzą się one za "postępową" władzą kolonialną; w ostateczności stosowano koncesje na rzecz samodzielności, które miały odwlec żądania niepodległości - India Act z 1919 roku, uprawnienia dla Egiptu i Iraku w 1922 roku.
Jak pisze jednak Barraclough: "Ani konserwatyzm Lyttona, ani paternalizm Curzona, ani liberalizm Ripona czy Minto nie odwróciły kursu nacjonalizmu hinduskiego" (gdyż były one reakcją nie na taką czy inną politykę, a na narzucony stan zależności). Nie były to żadne rozwiązania, a tylko opóźnienie ostatecznego rozrachunku.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Wto 09 Gru, 2014 13:14   

Witkacy o demokracji szlacheckiej w "Niemytych duszach":

"Sama nazwa (demokracja szlachecka - b.h.) swą jakąś dziką, bezczelną sprzecznością budzi dreszcz wstrętu i obrzydzenia. (...) Znudzone naszą ohydą państwa ościenne odebrały nam swobodę dalszego gnicia we własnym śmierdzącym sosie. Kara była w zupełności zasłużona, ale jakim sposobem stało się, że naród tak pod każdym względem uzdolniony mógł sprowadzić na siebie tak zasadniczo kłamliwą i niemrawą formę bytu, podczas gdy wszędzie gdzie indziej, mimo wszelkich wojen, zamięszania i chaosu, utrzymywała się w społeczeństwach hierarchiczna struktura wewnętrzna, po której powierzchni tylko przewalały się wszelkie zdarzenia. (...) My zrealizowaliśmy jakąś karykaturę demokracji wcześniej niż wszyscy (...) i to stanowi naszą hańbę, coś, co zaprzecza istnieniu w nas zdrowego instynktu rasowego i społecznego. Brak wszelkiej struktury w naszej kulturze, przypadkowe przyjmowanie wszystkiego z zewnątrz (...) to wszystko przypisuję bałaganowi szlacheckiej demokracji, stwarzającej bagno chaosu i rozpad indywiduum bez dyscypliny wewnętrznej zamiast jego swobodnego rozwoju."
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Sob 20 Gru, 2014 23:37   

Człowiek uczy się o dziwach świata całe życie. Dopiero teraz, czytając książkę Helmutha von Glasenappa "Religie niechrześcijańskie" (wydał ją Pax w 1966 roku; dygresja - książka nie jest najlepsza, nie tylko jako rzecz popularnonaukowa, która dziwnym trafem zabłąkała się i wylądowała w znakomitej "szarej" serii filozoficznej Pax-u), dowiedziałem się o istnieniu kaodaizmu.
Zrodził się kaodaizm na Dalekim Wschodzie - założycielem religii był urzędnik rządu francuskiego w Kochinchinie, Ngo-Van-Chieu, któremu objawił się bóg Kao-Daj (co po wietnamsku znaczy "Najwyższy Pan", Glasenapp podaje tłumaczenie dosłowne: "Wielki Pałac [lub "Wielka Wieża]"; sformułowanie zaczerpnięte z taoizmu). Jak to się stało? Ano Ngo-Van-Chieu był zapalonym spirytystą i w czasie jednego z seansów w roku 1919 [Glasenapp] lub 1920 [strona caodai.org] objawił mu się właśnie Kao-Daj, który zlecił mu założenie nowej religii. Na innym seansie kilka lat później duch wyjawił, że na czele nowej religii stanąć miał Le-Van-Trung, bogaty mandaryn, człowiek wówczas pięćdziesięcioletni, który palił opium i prowadził rozpustny tryb życia. Trung, przejęty swym powołaniem, porzucił nałogi (ponoć bez jakichkolwiek symptomów "głodu"), co nie uszło uwadze publiczności, która zainteresowała się nowym ruchem. W organizacji odwzorowano katolicyzm - struktura ma na górze papieża, kardynałów (dwa stopnie), arcybiskupów i biskupów, na dole - księży, kleryków, niższych dygnitarzy i wiernych. Za wyjątkiem urzędów papieża i kardynała-cenzora niższe stanowiska mogą zajmować kobiety.
Religia łączy elementy taoizmu, konfucjanizmu, buddyzmu i katolicyzmu. Głosi m. in. wędrówkę dusz. Liczbę wyznawców ocenia się na dwa - sześć milionów (rozpiętość jest tak duża, gdyż komuniści w Wietnamie dość skutecznie, a polpotyści w Kambodży bardziej niż dość skutecznie zwalczali kaodaizm, z kolei emigranci przenieśli go w inne miejsca - np. do USA, wszystko to utrudnia bardziej precyzyjne rachuby).
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Pon 12 Sty, 2015 16:43   

Taki, dla mnie pouczający, fragment "Kroniki słowiańskiej" Helmolda, dotyczący Wieletów na Rugii:
"W porównaniu z kapłanami (Światowida), król cieszy się u nich niewielkim poważaniem, każdy bowiem szuka odpowiedzi i dowiaduje się o swój los; każdy zależy od skinienia losu; także król i naród od niego zależy".
Mamy więc tu opisane połączenie indywidualizmu z fatalizmem. Jaki los spotkał Wieletów, nie trzeba chyba przypominać. A zarazki choroby najwyraźniej przetrwały.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Wto 20 Sty, 2015 00:50   

Jakoś tak lubimy narzekać raz na historię, raz na geografię, że wepchnęły nas między Rosję i Niemcy - ze skutkiem wiadomym. A ja, patrząc z perspektywy jagiellońskiej, pozwalam sobie na zadanie pytania, dlaczegóż to Niemcy nie jęczą dzisiaj, że partnerski związek historii i geografii wpakował ich brutalnie pomiędzy Polskę i Francję, Łabę i Ren, a Rosjanie nie skarżą się, że ledwie wegetują na grzbietach Uralu pomiędzy Polską i Chinami lub Wielkim Chanatem? Odpowiedzi proszę kierować gońcem (zaufanym jest niejaki Siciński) lub pocztą pantoflową do Wielkiego Koniuszego.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Czw 29 Sty, 2015 09:45   

Dickens w "Notatkach z podróży do Ameryki":

"Chcą oni uczynić walkę polityczną tak srogą i brutalną i tak niszczącą wszelką godność osobistą w oczach ludzi uczciwych, aby osoby wrażliwsze, o subtelnej psychice i umysłowości, trzymały się od niej z daleka i aby oni sami i inni im podobni pozostali w szrankach bez żadnych hamulców i mogli wywalczyć swe samolubne cele."
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Pią 13 Lut, 2015 23:39   

Taki pouczający dialog z połowy lat 50-tych A. Millera z R. Clowardem (można olać marksistowskie odnośniki), pochodzący z autobiografii Millera "Zakręty czasu":

"- ...jak ludzie mają wyobrażać sobie postęp? (...)
- Pytanie dotyczy stylu życia - odparł (Cloward).
- Nigdy o tym nie słyszałem. Co to znaczy?
- Że będą rozmaite konkurujące ze sobą style życia, symboliczne i właściwie pozbawione znaczenia różnice w sposobie ubierania się, mówienia, odżywiania, w markach samochodów i tak dalej. Walka klasowa na razie się skończyła, przeżyła się również koncepcja organizacji masowych. Ludzie są coraz mniej zainteresowani wspólnymi akcjami, które już dziś wydają się czymś dziwnym i bezcelowym. Identyfikacja stanie się zatem sprawą stylu, człowiek będzie widział siebie w sposób politycznie neutralny. Świadomość klasową zastąpi świadomość stylu."
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Pon 23 Lut, 2015 02:42   

Zdanie z autobiografii A. Millera:

"Jaki jest najważniejszy czasownik dzisiaj? Pozbyć się."
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Sob 21 Mar, 2015 13:55   

Witkacy w "Jedynym wyjściu":
"Rzygało wszystko jedno na drugie - nikt nie czuł już smrodu."

Zawsze uważałem go przede wszystkim za nader aktualnego publicystę/moralistę - wszystkie jego dramaty zlewają mi się w jeden: nienasycenie, upadek, zdrada (nie tylko seksualna), mord, rewolucja, czyli równia pochyła Istnień Poszczególnych.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Czw 26 Mar, 2015 16:26   

Abłoputo w sztuce "Oni" Witkacego:

"To meksykańska metoda: zwalać winy na niewinnych, którzy i tak są do niczego."
"Rewolucyjka wisi na włosku. Wypłyniemy jeszcze!"
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Wto 31 Mar, 2015 18:12   

Boecjusz.
"Kto porzuca cnotę (...) przemienia się w zwierzę."

Ciekawe jest, po jakiej spirali porusza się filozofia. Niecałe półtora tysiąclecia przed Heideggerem, egzystencjalizmami i fenomenologiami, taki Boecjusz jadąc neoplatońskimi saniami wyraźnie rozróżnia "być" (esse) i "będącego" (id, quod est).
Nakładając to na strukturę bytu (proste, złożone), dochodzi do precyzyjnych wniosków. I tak to, "co proste, swoje bycie i to, czym jest, ma w jedności", zaś "dla każdego złożenia czym innym jest być, czym innym jest ono samo".
Bóg jest jednym i tym, co jest. Wszystko inne nie jest tym, czym jest, swój byt bierze raczej z tego, przez co jest, jest tym i tamtym i dlatego nie jest "tym, co jest".
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Śro 22 Kwi, 2015 16:29   

Gorąco polecam "szarą" serię filozoficzno-teologiczną PAX-u.

Ostatnio przeczytałem "Religię i filozofię" Fredericka C. Coplestona (znanego przede wszystkim jako autor wielotomowej historii filozofii). Książkę tworzą wykłady Autora wygłoszone na Uniwersytecie Dundee (i ta część jest IMO lepsza i ciekawsza) oraz przedruki artykułów.
Lektura skłania do pewnej refleksji - teksty pochodzą z lat 60-tych XX wieku, więc stan rzeczy analizowanych przez Autora uległ zmianie. Copleston, który sam deklaruje się jako człowiek wierzący (choć pilnuje, żeby nie rzutowało to na "obiektywność" jego wywodów), zwraca uwagę, że w jego otoczeniu intelektualnym (zachodniego świata) ewoluuje sens terminu "religia" i jego praktyczne wcielenia. Cytuje np. definicję Iana G. Barboura: "religia w szerokim rozumieniu jest całościowym ukierunkowaniem życia na coś, co uznaje się za godne najwyższego zainteresowania i oddania". Następuje tu zatem ultraradykalne przesunięcie z metafizyki i transcendencji na praktykę. Można by powiedzieć, że jest to definicja "wynikowa", jak najdalsza od religii rozumianej jako "zadanie" w oparciu o zewnętrzne normy. Pozwala nazwać człowiekiem religijnym każdego maniaka, a nawet notorycznego złodzieja, który swój fach "uznał za godny najwyższego zainteresowania i oddania". Dziwne, że Copleston, który stara się analizować istotne konsekwencje rozmaitych założeń, traktuje ową definicję całkiem poważnie.
Dalej Copleston pisze m.in.: "nie jest oczywiste, że człowiek z natury otwarty jest na Transcendencję, czy też że ma naturalną potrzebę Boga - wydaje się to coraz bardziej wątpliwe". Efektem może być zredukowanie religii do moralności, w której źródłem ideałów etycznych jest wyłącznie ludzka racjonalność, a nie wartości religijne w rozumieniu "oldskulowym". Czyli w skrócie: człowiek może żyć bez Boga, ale nie bez etyki, rozpuszcza się więc Boga etyką. Ale oto doszliśmy moim zdaniem do etapu, gdy uprawnione staje się zdanie "nie jest oczywiste, że człowiek z natury otwarty jest na etykę, czy też że ma naturalną potrzebę etyki - wydaje się to coraz bardziej wątpliwe". W bombardującym nas codziennie języku reklamy mamy do czynienia z jawnie sprzecznymi komunikatami, jedyny stały akcent pada na "sobość" i "się" jako ostatecznego arbitra. Oto Marek Kondrat w najnowszej reklamie obwieszcza: "KAŻDY pomysł na życie jest dobry, a najlepszy jest TWÓJ". Czyli, znowu w skrócie: etyka jako coś zewnętrznego nie istnieje, jedynym arbitrem jest "sobość". Róbta, co chceta.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Śro 29 Kwi, 2015 18:04   

Ostatnio naszła mnie refleksja metahistoryczna, że tytuł "Tytus, Romek i Atomek" może być interpretowany skrajnie antysemicko.

Edyta: znaczy, ten, tego, doprecyzuję ową interpretację - "Gdybyż Tytus romański dysponował atomem..."
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Pon 04 Maj, 2015 18:07   

Barraclough przytacza oświadczenie wodzów plemienia Brass po wydarzeniach w Akassie w delcie Nigru w 1895 roku, czyli rajdzie wojowników na siedzibę kompanii handlowej. Stwierdzili oni, po pierwsze, iż uniemożliwiono im zdobywanie środków do życia przez sprzedaż niewolników Europejczykom, jak to dawniej praktykowano, z którą to decyzją lojalnie się pogodzono. Zamiast tego wzięli się do handlu olejem palmowym i zbożem. Ale wtedy rząd brytyjski umożliwił handel zarówno "białym, jak i czarnym", z czym także się pogodzono "widząc, iż nie ma innego wyjścia". Ostatecznie jednakże powstała African Company, która na mocy przywileju królewskiego zyskała całkowitą swobodę działania nad rzeką Nigrem, w efekcie czego tubylców odepchnięto od handlu, "którym my i nasi przodkowie zajmowaliśmy się przez szereg pokoleń", oraz zmuszono do wykupienia patentów i płacenia wysokich ceł, tak że - zgodnie z zakończeniem oświadczenia - sprowadzało się to "do tego samego, jakby zabroniono nam handlować w ogóle".

Czasy dość odległe, a mechanizm wiecznie żywy, plemienni bracia.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Sob 09 Maj, 2015 12:34   

Barraclough:
"Nie było sprawą przypadku, że w Chinach i imperium otomańskim (...) nieomal pierwszym krokiem w procesie odrodzenia narodowego było pozbycie się dynastii panujących, których tradycjonalizm i brak umiejętności przystosowania się obciążano odpowiedzialnością za niepowodzenie w zatrzymaniu barbarzyńców zachodnich."
Ambicje emancypacyjne łączono z ambicjami modernizacyjnymi - nowoczesne ruchy niepodległościowe odchodziły od prostej zasady odtworzenia starego porządku. Dość oczywistą cezurą jest tu powstanie bokserów.
Łańcuch zależności i konsekwencji jest charakterystyczny - z jednej strony kolonizatorzy ingerowali w lokalne struktury i więzi, co budziło zrozumiały opór, z drugiej strony przyspieszali rozwój gospodarczy kolonii, zwłaszcza w czasie wojen światowych: huty w Indiach, wolfram w Birmie, kauczuk na Malajach i w holenderskich Indiach Wschodnich. Skutkowało to rozbudową miast ze skupiskami robotników. Najbardziej energiczni tubylcy poznawali reguły państwowe i prawne oraz mentalność kolonizatorów i zaczęli wykorzystywać to przeciwko nim. Tworzył się tygiel ludzi z różnych warstw i profesji, zainteresowanych zrzuceniem jarzma. Barraclough zwraca uwagę na rolę lokalnych przemysłowców i kupców, np. Chińczyka Sunga, teścia Sun-Jat-Sena i Czang-Kaj-Szeka, Hindusa Taty (założyciela dzisiejszego megakoncernu). Wyróżnia też trzy fazy ruchów niepodległościowych: 1/ protonacjonalizm - próby odbudowania starego porządku; 2/ elitarny nacjonalizm liberalny z wiodącą rolą klasy średniej; 3/ nacjonalizm ludowy.

Jeszcze o założycielu dzisiejszej Tata Group (5 bilionów dolarów zysku w 2014 roku) - Jamsetji Nusserwanji Tata. Pochodził z rodziny zoroastriańskich Persów.
Autor tych zdań:
"Freedom without the strength to support it and, if need be, defend it, would be a cruel delusion. And the strength to defend freedom can itself only come from widespread industrialisation and the infusion of modern science and technology into the country's economic life."
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Nie 17 Maj, 2015 01:04   

Frege (którego matka nosiła panieńskie nazwisko Bialloblotzky):

,,"2 razy 2 jest 4" pozostanie prawdą, nawet gdyby wskutek jakiejś darwinowskiej ewolucji wszyscy zaczęli twierdzić, że 2 razy 2 jest 5. Każda prawda jest wieczna i niezależna od tego, czy się ją myśli, i jaka jest konstytucja psychiczna myślącego.''

Dwa kopy za jednym zamachem.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Nie 24 Maj, 2015 16:00   

Zupełnie przypadkowa powtórka cytaty z "Króla" Barthelme:

"Omamieni ludzie myślą, że Artur oferuje same wojny i waśnie, Mordred zaś radość i szczęście, toteż zaciągają się pod Mordredową chorągiew, nie bacząc na dobro czy zło!"
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
Black^Widow 
Oberfeldfebel


Pomógł: 2 razy
Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 3182
Skąd: DC (District Cracovia)
Wysłany: Pon 25 Maj, 2015 18:18   

Jest wszelako również coś niesamowicie ludzkiego w tej postawie. Dramatyczny dysonans. Rozpaczliwie pragnąc szczęścia nawet sobie nie jesteśmy go w stanie zapewnić ...

Pozostaje - milczenie kamieni i honor

// nie, nie bede przytaczał tutaj z lekka cynicznego monologu Shakespaire na jego temat ... :)
_________________
po apelu policji skruszeni hakerzy odesłali skradzioną bazę mailem
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Nie 31 Maj, 2015 00:36   

Jest też, w psychologicznym fundamencie tej postawy, coś arcypolskiego - pawlakowa porywczość i zawziętość oraz kargulowa konsekwencja, które z racjonalnością inną niż złośliwa jej mutacja pawlakowo-kargulowa nie mają nic wspólnego. Że o moralności nie wspomnę.
Urojone "na trzy palce", "swój wróg" i więcej nie trzeba - życiorys zagospodarowany od początków świadomości politycznej po sam grób, ludek naostrzony jak kosa.
Pomijam tu wszelakich karierowiczów i oportunistów, działających jak najbardziej racjonalnie.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Czw 04 Cze, 2015 13:25   

Gogol w "Martwych duszach":

"Tłuści natomiast nigdy nie zajmują bocznych miejsc, tylko same takie na wprost, a jeśli już gdzieś usiądą, to usiądą mocno i pewnie, tak że już prędzej miejsce zatrzeszczy i ugnie się pod nimi, niż oni zlecą."

I jeszcze taki wyrwany fragmencik, wiecznie aktualny:

"Naczytawszy się różnych książek, nawydawanych ostatnio dla wmówienia ludzkości najrozmaitszych nowych potrzeb..."

Gogol geniuszem był i o człowieku wiedział pewnie więcej niż Freud z Frommem razem wzięci.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
Black^Widow 
Oberfeldfebel


Pomógł: 2 razy
Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 3182
Skąd: DC (District Cracovia)
Wysłany: Pią 05 Cze, 2015 09:15   

"Nagich czy odzianych znieść was nie mogę Współcześni moi ... "

puętuje Nietsche w "Also sprach Zaratustdra". Trudno czasem nie przyznać racji i przebłysku genialności, nawet jeśli z zupełnie innych pobudek została wyartukuwana.
_________________
po apelu policji skruszeni hakerzy odesłali skradzioną bazę mailem
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Śro 10 Cze, 2015 23:04   

Mądrości wyselekcjonowane dla Peło z "Wesołych niewiast (alebo kumoszek) z Windsoru":

Falstaff:
"Kradł zbyt widocznie."
i
"Spoglądalibyście teraz przez kratę jak para bliźniaczych pawianów."

Nym:
"Dobrze kradnie, kto szybko kradnie."

Pistol:
"Młode kruki muszą jeść."
i
"lśniło słońce nad kupą gnoju"
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Pią 19 Cze, 2015 15:50   

Na początku XX wieku Georges Sorel w "Reflexions sur la violence" pisał o kierowniczej roli "śmiałych mniejszości" w katrupieniu państwa burżuazyjnego, w dystrybucji przemocy.
Mimo że burżuazyjne państwo przetrwało, rola rozmaitych "śmiałych mniejszości" nie tylko nie zmalała, lecz wręcz wzrosła, a ogólna spiskowa teoria dziejów każe mi przypuszczać, że wielokrotnie owe mniejszości są "ośmielane" - hodowane, a potem wypychane na scenę i asekurowane.
Realna demokracja (ze swą bezwładnością, biurokracją, korupcją i z władzą mediów w roli ideologicznych linii transmisyjnych, programujących masy, kontrolujących dyskurs i - w ogóle - język) plus krzykliwe "śmiałe mniejszości" pozwalają panu Cajtgajstowi spać spokojnie. Huxley trafniej zdiagnozował współczesnego człowieka niż Orwell, choć zabawki z orwellowskiego świata trzymane są na wszelki wypadek w pogotowiu.
Idąc za myślą z pomieszczonego gdzieś powyżej cytatu z autobiografii A. Millera - świadomość klasowa spełniła swoją dziejową rolę, teraz zastąpiła ją świadomość stylu (czyli: górnicy, wizażystki i adiunkci, łączcie się w fryzurze afro i różowych trampkach!).
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Wto 23 Cze, 2015 09:13   

Friedkin, twardziel z Chicago, o kondycji współczesnego kina i - w ogóle - kultury:

https://youtu.be/p-APzEjrklc?t=861

Przypominam, to gość, który nakręcił między innymi "Francuskiego łącznika", "Egzorcystę", remake "Ceny strachu" Clouzota.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Pon 29 Cze, 2015 15:14   

Taki paradoksik wszelkich "modernizacji", które od razu zaczynają wbudowywać w swój model "mechanizmy reakcyjne" - Laqueur pisząc o płomiennym zapale nowych elit w zacofanych krajach, które przyjęły komunizm, zauważył, że owe elity stanowią ośrodek, "wokół którego będzie się krystalizować nowe społeczeństwo; im bardziej wszechstronnie będzie się rozwijać nowa struktura, tym wyższe będzie ich miejsce w hierarchii funkcji, którą sami muszą zorganizować".
Przekładając to na dzisiejszą sytuację - "dżenderyści" i rozmaici "rzecznicy do spraw mniejszości und równouprawnienia", etatowi "strażnicy tęczy", dziennikarze opłacani za "postępowe" wierszówki, "brukselourzędasy" i wszystkie linie transmisyjne eurobiurokracji są po marksowsku zainteresowani/zainteresowane tworzeniem, poszerzaniem, a następnie betonowaniem nowych struktur oraz ich dominacją nad "starym", gdyż w ten sposób umacniają swoją pozycję (władzę, kasę, znaczenie).
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Pon 06 Lip, 2015 13:17   

T.S. Eliot w <Chórach z "Opoki">:

I.
"Cykle niebieskie od dwudziestu wieków
coraz dalsze od BOGA, coraz bliższe Prochu."
"Mówiono mi: za dużo mamy tu kościołów,
A za mało garkuchni."
"ta rzecz się nie zmienia:
Wieczna Walka Dobra ze Złem"
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Pon 20 Lip, 2015 21:24   

U Barraclougha jest takie zdanie:
"Historykowi łatwiej jest śledzić dezintegrację starych postaw niż kształtowanie się nowych."

Teraz ekstrapolujmy to na poletko Clausewitza i wychodzi nam: człeniowi łatwiej jest śledzić dezintegrację starych zagrożeń niż tworzenie się nowych. A nowe zawsze jest fajne i antyciemnogrodzkie. Wystarczy ośmieszyć, skompromitować, obezwładnić dowolną starą racjonalność urokliwym "szokiem nowości" czy też szokującym "urokiem nowości".

Może to też po części wyjaśnić popularność niejakiego Freuda, który zniszczył "wyobrażenia człowieka jako zharmonizowanej jednostki, reagującej na wypadki racjonalnie i w sposób dający się przewidzieć."

Dalekosiężny cel? Poczucie alienacji, wydziedziczenia, osamotnienia, niemożność komunikacji. Wracając do Ellula - homogeniczność, sprowadzenie człowieka do pozycji w rejestrze, do liczby, jego podatność na coraz mniej wyszukane manipulacje.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Nie 26 Lip, 2015 18:50   

Frycek Niecki:

"Diese Welt ist der Wille zur Macht – und nichts außerdem!"
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8522
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Czw 30 Lip, 2015 01:28   

Kolonizatorzy w dawnych, szpetnych czasach wstrętnego kolonializmu stawiali na kształcenie elit, które miały stać się od nich zależne wręcz mocą naturalną - liczono, że elita opowie się za postępową władzą kolonialną przeciw reakcyjnemu nacjonalizmowi. Cóż, wtedy nie wypaliło, za to dzisiaj...
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,2 sekundy. Zapytań do SQL: 12