IVRP.pl Strona Główna IVRP.pl
polityka - militaria - kultura - podróże

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Ratunek dla II RP
Autor Wiadomość
dziad
sekretarz władz wojewódzkich


Dołączył: 06 Sty 2006
Posty: 3173
Wysłany: Sob 13 Gru, 2014 19:22   

delwin napisał/a:
Sę jakby dwie płaszczyzny:
- co można było zrobić wiedząc co wtedy wiedziano;
- co można było zrobić wiedząc co wiemy dzisiaj.


A co my dziś wiemy co wówczas wiedziano? To jest wprowadzenie teorii względności do geometrii klasy pierwszej podstawówki. Jak się ostatnio trochę dowiaduję co wówczas wiedziano widzę, jak propaganda postBeckowska mnie w konia robiła. Żyjemy na co najmniej dwóch płaszczyznach zakłamania. Z ledwością odkłamujemy propagandę bolszewicką, jednak to za mało, stanowczo za mało. Ja nie jestem w stanie pojąć co myślało 16 polskich przywódców państwa podziemnego lecąc na negocjacje z sowietami. Tak samo nie jestem w stanie pojąć zamachu smoleńskiego.
MATRIX.

Nie to nie jest matrix. Myślę że są na to proste wytłumaczenia. Tylko niestety jeszcze nie wszystkie archiwa są otwarte. I oczywiście brytole tu wiodą prym.
 
     
delwin
członek zarządu koła

Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 369
Wysłany: Pon 15 Gru, 2014 16:54   

Możemy sporo wyczytać zarówno w dokumentach jak i postfaktycznych tłumaczeniach oraz odczytać z zachowań "graczy". Wojna to stan ekstremalny - nieraz się"wypsnie" prawda. Do tego należy dołożyć znajomość "tła" (życiorysów) graczy i pewne kwestia stają się logiczne...

Cytat:
Oprócz strategii jest jeszcze i taktyka.
A tu kłaniają się m. in.:
a/ tryb i konsekwencje zajęcia Zaolzia


Taktycznie bład (bo pogorszył naszą sytuację międzynarodową na kilka miesięcy), ale z drugiej strony: Zaolzie zajmują Niemcy i jak w realu idą z propozycją nie do odrzucenia tylko dokładają Zaolzie (z mniejszością polską). Co robić?

Cytat:

b/ radykalna wolta Becka po "gwarancjach" Londynu


A czy ta wolta ma się objawiać? Niemcy (o czym pisze Kornat) nie chcieli z nami negocjować - propozycja była "jedyna w swoim rodzaju".

Cytat:
c/ konsekwencja b/, czyli rezygnacja z wpakowania Niemiec w jak najdłuższą grę dyplomatyczną (można było w ten sposób przynajmniej uniknąć wojny w 39-ym), na rzecz gromkiego "[ocenzurowano] off" i "No pasaran!"


Złudzenie Becka (post faktyczne) - Niemcy nie chcieli gadać: mieliśmy albo brać albo spadać.
Cytat:

d/ tryb i skuteczność prac nad konwencjami wojskowymi zawieranymi z tzw. aliantami

Tak, błąd. Można pewnie było conieco wyciągnąć wcześniej.
Cytat:

e/ utrzymanie w tajemnicy pierwszych szkopskich erupcji żądań (Ribbentrop - Lipski w październiku 38) - Beck uznał je za blef i nie poinformował ani Rydza-Śmigłego, ani Mościckiego.


Błąd, ale czy tak krytyczny? U nas "alarm" w przygotowaniach wojennych powstał dopiero w marcu 1939 a nie po styczniu - kiedy żądania były jasne.

Cytat:
P.S. Znalazłem interesujący mnie fragment "...Polityki Józefa Becka" Cata-Mackiewicza: "Obowiązkiem Becka było wywołać taki stan rzeczy, przy którym Polska weszłaby do wojny jak najpóźniej."

Zaś obowiązkiem Śmigłego było Polskę obronić. Mniej więcej szanse mieli obaj podobne...
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 7996
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Pon 15 Gru, 2014 18:33   

delwin napisał/a:
A czy ta wolta ma się objawiać? Niemcy (o czym pisze Kornat) nie chcieli z nami negocjować - propozycja była "jedyna w swoim rodzaju".

Przeskokiem z zachowawczej polityki "równowagi" Piłsudskiego (która była też składnikiem testamentu politycznego Marszałka) do postawy "chcecie wojny, to, proszę, my wam ją damy na tacy". I tu w nawiązaniu do:
delwin napisał/a:
Złudzenie Becka (post faktyczne) - Niemcy nie chcieli gadać: mieliśmy albo brać albo spadać.

nie chodzi wcale o twarde negocjacje, chodzi o polityczno-dyplomatyczny blef ze wstępną zgodą (ale bez zakładania sobie stryczka na szyję) i zapakowanie Szkopów w długotrwałe procedury nad uszczegółowieniem warunków (zanim zawrzemy stosowny traktat, niech geometrzy polscy i geodeci niemieccy ostatecznie rozstrzygną, czy eksterytorialna autostrada ma przebiegać na lewo czy też na prawo od tego krzaka jałowca pod Tucholą, a kolejarze z obu krajów niech dogadają się precyzyjnie, jak ma być prowadzona ochrona przeciwśnieżna szlaku kolejowego do Prus Wschodnich zimą itp.), a potem zerwanie wszystkiego w cholerę. Beck zwyczajnie to uniemożliwił.
Kornat jest panegirystą Becka. I szczerze pisząc, trudno powstrzymać się od uśmiechu, gdy czyta się sformułowania w rodzaju "sojusz z Hitlerem uczyniłby z Polski kolonię Niemiec", gdzie probabilistykę zwalcza się probabilistyką tego samego sortu, a historyk zmienia się w prorokującego polityka czy politykującego proroka (zaznaczam tu w nawiasie, że nie jestem fanem onego sojuszu - tu rozchodzi się o zwyczajną metodykę-logikę). Historia, w znaczeniu: dzieje, bieg rzeczy, to nie szachowa trzychodówka. Śmieszność takiego mariażu probabilistyki z "mądrością postfaktyczną" niech obnaży równie mądre sformułowanie: "agresja na Sowiety skończyłaby się klęską Hitlera", czy też: "przerwanie przez Luftwaffe bombardowań lotnisk RAF na rzecz bombardowania Londynu skończyłoby się porażką w Bitwie o Anglię", czy jeszcze - bardziej dotykając tematu - "sojusz wojskowy Polski z Anglią i Francją musiał powstrzymać Hitlera przed szaleńczym atakiem".
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
Afterbirds 
przewodniczący koła


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 11 Cze 2007
Posty: 680
Skąd: Kraków
Wysłany: Pon 15 Gru, 2014 21:17   

Problem w tym, że nie dało się już wówczas pozostawać sojusznikiem Zachodu i równocześnie łasić się do Rzeszy. W marcu '39 Hitler powiedział "sprawdzam" i równocześnie napluł prosto w twarz ówczesnym światowym mocarstwom. Mocarstwa nie zamierzały udawać że to deszcz pada i stąd wzięły się pierwsze, jednostronne gwarancje brytyjskie dla Polski. No i żeby negocjować choćby pozornie dobrze by było zadbać choćby o pozory wiarygodności, a to po marcu było w Niemczech ciężko.

I jeszcze jedno: cokolwiek by się naszym ówczesnym naszym decydentom nie wydawało Polska nie była wówczas postrzegana ani jako mocarstwo ani nawet jako samodzielny podmiot polityki międzynarodowej. Próby pogrywania na własną rękę z Hitlerem mogłyby się skończyć zamiast RM paktem Daladier- Chamberlain - Stalin z konsekwencją w postaci państwa polskiego w formie obustronnie okrojonej Kongresówki z kawałkiem zachodniej Galicji...
_________________
Kupcy z Północy już wszystko widzieli i nie mieli wątpliwości, że jeszcze nieraz wszystko zobaczą ("Zakazana magia")
 
     
delwin
członek zarządu koła

Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 369
Wysłany: Pon 15 Gru, 2014 21:56   

Cytat:
Przeskokiem z zachowawczej polityki "równowagi" Piłsudskiego (która była też składnikiem testamentu politycznego Marszałka) do postawy "chcecie wojny, to, proszę, my wam ją damy na tacy". I tu w nawiązaniu do:


Zachowawczej? Czy ktoś postawił Piłsudskiemu tego rodzaju ultimatum? Bez tego nie sposób ocenić jak Piłsudski by to realizował...

Cytat:
nie chodzi wcale o twarde negocjacje, chodzi o polityczno-dyplomatyczny blef ze wstępną zgodą (ale bez zakładania sobie stryczka na szyję) i zapakowanie Szkopów w długotrwałe procedury nad uszczegółowieniem warunków (zanim zawrzemy stosowny traktat, niech geometrzy polscy i geodeci niemieccy ostatecznie rozstrzygną, czy eksterytorialna autostrada ma przebiegać na lewo czy też na prawo od tego krzaka jałowca pod Tucholą, a kolejarze z obu krajów niech dogadają się precyzyjnie, jak ma być prowadzona ochrona przeciwśnieżna szlaku kolejowego do Prus Wschodnich zimą itp.), a potem zerwanie wszystkiego w cholerę. Beck zwyczajnie to uniemożliwił.


Ja nie znam dokładnie historii prac przy autostradzie eksterytorialnej Wrocław - Wiedeń, ale chyba Beck z kolegami znali. O ile pamiętam to zgoda już się pojawiła 19 października 1938 zaś jeszcze w tym samym roku ponoć rozpoczęto budowę na terenie Niemiec. Na terenie ówczesnych Czech - 24 stycznia 1939.
http://www.rsd.cz/road-network/history

Nie sądzę aby Niemcy specjalnie się przejmowali Czechami (czy Polakami) w kwestii przebiegu autostrady...

Cytat:
I jeszcze jedno: cokolwiek by się naszym ówczesnym naszym decydentom nie wydawało Polska nie była wówczas postrzegana ani jako mocarstwo ani nawet jako samodzielny podmiot polityki międzynarodowej. Próby pogrywania na własną rękę z Hitlerem mogłyby się skończyć zamiast RM paktem Daladier- Chamberlain - Stalin z konsekwencją w postaci państwa polskiego w formie obustronnie okrojonej Kongresówki z kawałkiem zachodniej Galicji...


Żeby tylko ówczesnym decydentom - do tej pory są tacy, którzy sądzą, że Polska miała "pole manewru" w 1939 i okolicach...
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 7996
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Pon 15 Gru, 2014 22:13   

delwin napisał/a:
Zachowawczej? Czy ktoś postawił Piłsudskiemu tego rodzaju ultimatum? Bez tego nie sposób ocenić jak Piłsudski by to realizował...

Skoro Francuzi nie chcieli iść na Berlin, to Dziadek zdecydował: "niech Lipski jedzie do Berlina robić ten pakt o nieagresji" - cytata z głowy, czyli z niczego, więc może być niedokładna.
Co się tyczy wkopania Niemców w długotrwałe procedury dyplomatyczne, to pomysł ofkors nie jest mój. Idzie o to, że Beck, przerzuciwszy wajchę, zakomunikował Szkopom mniej więcej: zaatakujcie nas kiedy chcecie i na swoich warunkach. I nie porównywałbym Polski ani do Austrii, ani do Czech (jak nie robił tego zresztą sam Schicklgruber).
Last but not least: pole manewru taktycznego istnieje zawsze, problemy mnożą się, gdy strategię myli się z taktyką i vice versa, a w konsekwencji odbiera się sobie samemu zdolność taktyczną.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
delwin
członek zarządu koła

Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 369
Wysłany: Pon 15 Gru, 2014 22:25   

Tu sytuacja była odmienna - to była cesja praw Polski na rzecz Niemiec, pewien cios w budżet i drastyczne pogorszenie sytuacji wojskowej (jeśli autostrada zostałąby wybudowana). Tu nie było półśrodków. Dawniej sam byłem zwolennikiem tezy (opierając się na samym Becku), że można było ugrać trochę czasu, ale obecnie mam coraz więcej wątpliwości...

I tu dobry kolega dorzucił informację:

http://www.dws.org.pl/vie...712577#p1712577

Geodezję Niemcy zrobili w 2,5 miesiąca (do końca 1938)...
 
     
Elrond 
członek władz wojewódzkich


Dołączył: 18 Lis 2011
Posty: 2506
Wysłany: Pon 15 Gru, 2014 23:50   

A czy nie jest tak, ze jak dochodzimy juz do ultimatum, to jednoczesnie dochodzimy do konca polityki? Takze mowienie, ze w 1939 nie moglismy pozwolic sobie na inne decyje jest troche sluszne, bo doprowadzila do tego jednotorowa polityka we wczesniejszych latach.

Choc moze i ten 1939 nie byl taki "zdeterminizowany", bo zawsze mozna bylo myslec o polskim Petain'ie i de Gaullle'u. Przynajmniej do czasu R-B.
 
     
smokeustachy 
członek władz wojewódzkich


Pomógł: 5 razy
Dołączył: 04 Mar 2007
Posty: 2696
Skąd: Oxenfurt
Wysłany: Pon 15 Gru, 2014 23:58   

dziad napisał/a:


A co my dziś wiemy co wówczas wiedziano?

Są gazety zachowane i dokumenty.
Cytat:
Ja nie jestem w stanie pojąć co myślało 16 polskich przywódców państwa podziemnego lecąc na negocjacje z sowietami.

Co kto myślał - to jest zupełnie inna sprawa.
_________________

 
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 7996
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Wto 16 Gru, 2014 01:44   

I jeszcze wedle prof. Krasnodębskiego:
Cytat:
Zasadnicze błędy popełnione w polskiej historii wg prof. Zdzisława Krasnodębskiego
21 sierpnia 2011

Rzeczpospolita sama stworzyła swojego grabarza – Prusy. Błędem ostatecznym były traktaty welawsko-bydgoskie uwalniające panujących w Prusach Książęcych z zależności lennej. Przedtem Rzeczpospolita niepotrzebnie zgodziła się w 1563 roku na dopuszczenie do lenna w Prusach brandenburskiej linii Hohenzollernów. Zamiast tego powinna dążyć do ich stopniowej inkorporacji.

Pokój Grzymułtowskiego z 1686 roku.
Sankcjonował rosyjską ekspansję na Zachód i umożliwiał jej ingerencję w sprawy polskie pod pretekstem ochrony prawosławia.

Nieustanowienie nowej dynastii przez wybór Jakuba Sobieskiego (lub innego z synów Jana III) na króla vivente rege lub po śmierci Jana III.
Czasy Sobieskiego były ostatnią szansą na odwrócenie losu Rzeczypospolitej. Ustanowienie własnej dynastii ograniczyłoby możliwość ingerowania i korumpowania życia politycznego w Polsce przez inne państwa. Sobieski dysponował odpowiednią siłą, by to przeprowadzić, tłumiąc siłą opozycję. I udaremniłoby to objęcie tronu polskiego przez Sasów.

Odrzucenie żądań Adolfa Hitlera w 1939 roku.
W 1939 roku priorytetem powinno być uniknięcie wojny i skierowanie ekspansji Hitlera na Zachód lub Rosję. Taktycznie należało przyjąć warunki Hitlera – zgoda na włączenie Gdańska do Niemiec i „korytarz” – i starać się w dogodnej sytuacji przyłączyć do wojny po stronie przeciwników Rzeszy.
Przedtem błędna była jednak polityka zbliżenia z Niemcami i traktat z 1934 roku. Należało raczej dążyć do osłabiania Niemiec, ich izolacji międzynarodowej i nakłaniać mocarstwa zachodnie do wojny, zanim Niemcy się wzmocnią.
http://www.omp.org.pl/blog/?p=682
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
delwin
członek zarządu koła

Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 369
Wysłany: Wto 16 Gru, 2014 13:17   

Obawiam się, że to jest kolejny przykład "życzeniowego" myślenia - izolować Niemcy? Na stan ówczesny wpływała ówczesna wiedza i ówczesny stan prawomiędzynarowodowy - np. fakt, że granica zachodnia Niemiec była "gwarantowana" a wschodnia nie. Zatem "izolowanie" skończyło się nieoficjalnymi sondażami Piłsudskiego odnośnie wojny prewencyjnej i tyle. Zaś "taktyczne" przyjęcie roszczeń Hitlera. OK - rozpiszmy to. Zgadzamy się na wszystko w styczniu 1939. Odcinamy sobie de facto Pomorze i Gdynię - bo Niemcy nie czekają i pewnie na wiosnę 1939 ruszają prace na autostradzie. Pomińmy to, czy w Polsce tzw. opinia społeczna (czytaj: frakcje w ramach sanacji i okolicach) na pewno to tak łatwo przełkną? Skąd gwarancja, że to ostatnie żądanie Hitlera i nie pojawi się następne - np. włączenie Pomorza do Niemiec z zachowaniem praw Polski do tranzytu (niech będzie eksterytorialny). Co wtedy robimy? Skąd wiemy (i co wiemy) co po naszej "akceptacji" powie Hitler? Oczywiście "wejście" do Paktu Antykominternowskiego i de facto pod skrzydła Niemiec oznacza odcięcie kredytu francuskiego - czyli np. nasz przemysł lotniczy dostaje "subtelny" strzał w kolano. Co w takiej sytuacji zrobi Francja i WB (oraz ZSRR)? Gdzie jest punkt w którym możemy się wycofać?
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 7996
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Wto 16 Gru, 2014 16:45   

Ale dlaczego "zgadzamy się na wszystko" i dlaczego już w styczniu? Adolf kazał opracować "Biały Plan" dopiero w kwietniu, gdy sytuację wyklarowali już Beck i Londyn. To po pierwsze. Po drugie, cały czas w powietrzu wisi milczące założenie, że Adolf musiał jako pierwszą zaatakować Polskę, a nie Francję. Tłumaczył ową kolejność sztabowcom tym, że jest pewien, iż Polska ze swoich zobowiązań sojuszniczych się wywiąże.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
Zgred
Szeregowy rezerwy

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 31 Gru 2002
Posty: 4448
Wysłany: Wto 16 Gru, 2014 17:55   

Kłopotliwość naszej sytuacji przed wybuchem II WŚ polegała na to że jakikolwiek ruch byśmy nie wykonali to od razu niemal docieramy do "Point of no return". Oddanie Gdańska i korytarza już w zasadzie było takim punktem. W razie ewentualnej eskalacji żądań niemieckich nie dało by się już raczej wrócić do sojuszu z aliantami. Ergo nie było by jak owej ew. eskalacji zatrzymać - o czym Hitler wiedział.
_________________
Szeregowy rezerwy
 
     
delwin
członek zarządu koła

Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 369
Wysłany: Wto 16 Gru, 2014 21:08   

Dlaczego na wszystko? Ponieważ Niemcy nie chcieli negocjować - "bierz albo spadaj". To był też dowód na to, że to nie był ani początek żądań ani też tak naprawdę celem nie był Gdańsk - tylko kwestia podporządkowania Polski (kwestia paktu "antyk" + konsultacje polityki zagranicznej). Niemcy też by nie czekali - tak naprawdę poczekali do marca a po publicznym postawieniu sprawy mogliśmy się albo zgodzić albo nie... Ulegnięcie Niemcom to właśnie nasz punkt bnez odwrotu - bo to natychmiast ustawia nas przeciwko zarówno ZSRR jak i dotychczasowemu sojusznikowi - Francji oraz kolejnemu mocarstwu - WB. Świetny interes prawda? Byłoby to absulutnie sprzeczne z polityką równowagi Piłsudskiego, której ideą była równa odległość od obu wielkich sąsiadów. Beck to realizował jak mógł...
 
     
T.
Beczkowóz


Dołączył: 11 Mar 2003
Posty: 1404
Wysłany: Śro 17 Gru, 2014 12:42   

Ale też i polityka równowagi powstawała w zupełnie innych warunkach: niegroźnych jeszcze militarnie Niemiec, zajętych nierozstrzygniętą wtedy wojną z własnym społeczeństwem Sowietów. W pewnym momencie należało rozpoznać zanik tych warunków — i nie jest tak, że było to niewykonalne.
_________________
http://www.youtube.com/watch?v=-nY9j8Rxcrg
 
     
smokeustachy 
członek władz wojewódzkich


Pomógł: 5 razy
Dołączył: 04 Mar 2007
Posty: 2696
Skąd: Oxenfurt
Wysłany: Śro 17 Gru, 2014 12:49   

Toczy się dyskusja: http://smocze.opary.salon...na-ziemkiewicza

Do warunków równowagi wypada dodać jeszcze dodać: a my jesteśmy mocarstwo.
_________________

 
 
     
T.
Beczkowóz


Dołączył: 11 Mar 2003
Posty: 1404
Wysłany: Śro 17 Gru, 2014 12:54   

Bajedłej, dochodzę do wniosku, że dla oceny polityki władz II RP decydujące są nie zima-wiosna 1939, ale dni między ok. 10 a 17 września. Być może jest tak, że alians z Niemcami względnie przyjęcie żądań przed wybuchem wojny były niewykonalne ze względów psychologicznych — poszczególnych postaci i narodów. Natomiast we wspomnianym okresie było już widać, że armia polska nie jest w stanie wytrzymać naporu, tedy czekanie na odsiecz (abstrahując od możliwości jej przeprowadzenia przez Francuzów) nie ma sensu, coś brzydkiego kroi się na wschodzie i w ogóle jest niedobrze. Sondowanie przez Becka możliwości rokowań z Niemcami nastąpiło za późno. Zawarcie rozejmu na w miarę ludzkich warunkach (prawdopodobnie możliwe, gdyby z Niemcami w odpowiednim momencie i z odpowiednią determinacją rozmawiali Rydz z Beckiem) mogłoby dać z punktu widzenia późniejszego rozwoju wypadków efekt właściwie nie gorszy niż najbardziej prawdopodobne scenariusze uniknięcia wojny z Polską jako pierwszą jej ofiarą w 1939.
_________________
http://www.youtube.com/watch?v=-nY9j8Rxcrg
 
     
Afterbirds 
przewodniczący koła


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 11 Cze 2007
Posty: 680
Skąd: Kraków
Wysłany: Śro 17 Gru, 2014 14:10   

Żeby "ludzkie" warunki rozejmu były możliwe Hitler musiałby spuścić po brzytwie świeżo pozyskanego sojusznika. Nie jestem pewny czy by chciał...
_________________
Kupcy z Północy już wszystko widzieli i nie mieli wątpliwości, że jeszcze nieraz wszystko zobaczą ("Zakazana magia")
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 7996
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Śro 17 Gru, 2014 15:24   

T. napisał/a:
Ale też i polityka równowagi powstawała w zupełnie innych warunkach: niegroźnych jeszcze militarnie Niemiec, zajętych nierozstrzygniętą wtedy wojną z własnym społeczeństwem Sowietów. W pewnym momencie należało rozpoznać zanik tych warunków — i nie jest tak, że było to niewykonalne.

No i sam Marszałek uważał, że da nam to bezpieczeństwo z kierunku zachodniego góra na cztery-pięć lat. Problem z Beckiem polega na tym, że trzymał się tej polityki, trzymał tak, że aż zaczął być uważany za agenta Berlina, a potem po prostu przełożył wajchę - wpisując się w rozkład jazdy i menu R + N. Nie pisaliśmy dotąd w ogóle o Józwie, dla którego wojna na Zachodzie Zachodu z Zachodem była w zaistniałej sytuacji czymś więcej niż zachcianką.
Zgadzam się, że Adi był z gatunku "negocjatorów" następujących na tętnicę szyjną, ale przy ropoznanej dysproporcji sił przed Wrześniem 39. powinno iść głównie o to, żeby do realizacji Fall Weiss doszło tak późno, jak się da i tu pole manewru było, tyle że już w kwietniu zaorał je Beck (wespół z Neville Ch.) i już w kwietniu Adi zapalił OKW zielone światło.
I żeby oderwać się o postfaktualizmu - taki Pinochet, który Adiemu sporo zawdzięczał, nie wahał się grać na czas, choć rozgrzane silniki tanków miał za Pirenejami, opędził się Błękitną Dywizją (którą potem wycofano) i do wojny nie przystąpił. Nie porównuję tu sytuacji Hiszpanii i Polski, porównuję jedynie podejście do problemu. A przecież i wobec Augusta można by zastosować argument: "skoro zgodził się na wysłanie dywizji, to potem musiałby się zgodzić na wysłanie całej armii i na bazy dla u-bootów".
Pomijamy też obrzydliwie niehonorową możliwość w rodzaju: "panie Adolf, doskonale rozumiemy Pańskie uczucia żywione względem Francuzów za Wersal, kontrybucje i za okupację, wyrównaj Pan z nimi rachunki, a my palcem w ułańskim bucie nie kiwniemy" (zgodną w duchu z rozmowami, jakie za naszymi plecami prowadzili z Berlinem np. Angole).
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
Zgred
Szeregowy rezerwy

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 31 Gru 2002
Posty: 4448
Wysłany: Śro 17 Gru, 2014 15:53   

bateria helska napisał/a:
taki Pinochet, który Adiemu sporo zawdzięczał, nie wahał się grać na czas, choć rozgrzane silniki tanków miał za Pirenejami, opędził się Błękitną Dywizją (którą potem wycofano) i do wojny nie przystąpił.

;)



Wysyłając "Błękitną dywizję" Caudillo niczego sobie nie zamykał - my wykonując zwrot na Niemcy zrywamy całą kupę więzów których nie da się tak łatwo odbudować. Tym samym nie jesteśmy już w stanie grać w "a to my wrócimy do przyjaciół Francuzów".

We wrześniu nikt nie był by w stanie podjąć decyzji o sensownej kapitulacji.
Alianci ruszyli by z narracją - "Już właśnie ruszała nasza ofensywa, a oni się poddali ! " i wszyscy by to kupili, a opowieści o ataku Sowietów był by traktowane jako żałośnie naiwna spekulacja kapitulantów. Innymi słowy zaraz po podpisaniu takiej kapitulacji Rydz-Śmigły musiał by popełnić seppuku.
_________________
Szeregowy rezerwy
 
     
delwin
członek zarządu koła

Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 369
Wysłany: Śro 17 Gru, 2014 16:43   

bateria helska napisał/a:
T. napisał/a:
Ale też i polityka równowagi powstawała w zupełnie innych warunkach: niegroźnych jeszcze militarnie Niemiec, zajętych nierozstrzygniętą wtedy wojną z własnym społeczeństwem Sowietów. W pewnym momencie należało rozpoznać zanik tych warunków — i nie jest tak, że było to niewykonalne.

No i sam Marszałek uważał, że da nam to bezpieczeństwo z kierunku zachodniego góra na cztery-pięć lat. Problem z Beckiem polega na tym, że trzymał się tej polityki, trzymał tak, że aż zaczął być uważany za agenta Berlina, a potem po prostu przełożył wajchę - wpisując się w rozkład jazdy i menu R + N. Nie pisaliśmy dotąd w ogóle o Józwie, dla którego wojna na Zachodzie Zachodu z Zachodem była w zaistniałej sytuacji czymś więcej niż zachcianką.


Oczywiście, że nie - tylko, że przy takich "sojusznikach" nie dało się być "trochę w ciąży" - inaczje "trochę ustąpić". Pójście w którąkolwiek ze stron byłoby definitywne - paradoks, że łatwiej pewnie by było podtrzymać suwerenność w relacji z ZSRR (krótkoterminowo) tyle, że Niemcy by nas rozjechały łatwiej niż w sytuacji "odwrotnego sojuszu" (tak żle i tak niedobrze).


Cytat:
Zgadzam się, że Adi był z gatunku "negocjatorów" następujących na tętnicę szyjną, ale przy ropoznanej dysproporcji sił przed Wrześniem 39. powinno iść głównie o to, żeby do realizacji Fall Weiss doszło tak późno, jak się da i tu pole manewru było, tyle że już w kwietniu zaorał je Beck (wespół z Neville Ch.) i już w kwietniu Adi zapalił OKW zielone światło.


Proporcja była rozpoznana częściowo i mimo wszystko gorzej przez nas niż przez sojuszników - tzn. sądziliśmy, że wytrzymamy jednak dłużej (wersji "blitzkkrieg" nikt u nas nie dopuszczał). Pytanie - co należało innego zrobić aby opóżnić decyzję o FW a jednocześnie dostać jakieś wsparcie od Zachodu? Wbrew pozorom tego wsparcia było sporo - niewiele doszło, ale naprawdę dużo (w skali naszych możliwości a nie potrzeb) było w drodze lub dogadywanych. To jednak wymagało czasu - także na dogadywanie się, które zaczęto przecież stosunkowo szybko (a sami nie przyspieszaliśmy spraw niestety).


Cytat:
I żeby oderwać się o postfaktualizmu - taki Pinochet, który Adiemu sporo zawdzięczał, nie wahał się grać na czas, choć rozgrzane silniki tanków miał za Pirenejami, opędził się Błękitną Dywizją (którą potem wycofano) i do wojny nie przystąpił. Nie porównuję tu sytuacji Hiszpanii i Polski, porównuję jedynie podejście do problemu. A przecież i wobec Augusta można by zastosować argument: "skoro zgodził się na wysłanie dywizji, to potem musiałby się zgodzić na wysłanie całej armii i na bazy dla u-bootów".


Dowcip w tym, że Pinochet wysłał problematycznych dla niego falangistów (czytaj: elegancko się pozbył) na wojnę z ZSRR, do którego Hiszpanii nader daleko. Na wojnę przeciwko WB się nie zdecydował. Jakby Adolf chciał abyśmy wysłali dywizję na wojnę z Portugalią to ja chętnie...

Ponadto realnie, wbrew pozorom to Hitler atakując Hiszpanię miałby niezły pasztet: Franco bez trudno zjednoczyłby wokół siebie opozycję, armia hiszpańska była bitna i wytrenowana na niedawnej wojence, trudny teren dla broni pancernej i jeszcze trzeba się przebić przez Pireneje. omińsmy detal, że WB z radością wesprze nowego sojusznika choćby lotnictwem. Gdyby Hitler mógł zaszantażować Franco skutecznie to by to zrobił - tyle, że nie mógł.

Cytat:
Pomijamy też obrzydliwie niehonorową możliwość w rodzaju: "panie Adolf, doskonale rozumiemy Pańskie uczucia żywione względem Francuzów za Wersal, kontrybucje i za okupację, wyrównaj Pan z nimi rachunki, a my palcem w ułańskim bucie nie kiwniemy" (zgodną w duchu z rozmowami, jakie za naszymi plecami prowadzili z Berlinem np. Angole).


A znając Polaków i profrancuski korpus oficerski (jak i całe społeczeństwo) - zaufałbyś, że z tzw. nienacka Polska nie wywróci sobie rządu w toku puczu wojskowego (popartego pewnie przez wszystkich jak leci) a potem uderzy na nowego "sojusznika"?
 
     
Elrond 
członek władz wojewódzkich


Dołączył: 18 Lis 2011
Posty: 2506
Wysłany: Śro 17 Gru, 2014 17:00   

Franca skapitulowala zanim bylo za pozno i nikt seppuku nie popelnial. Rownoczesnie zachowali twarz przed Brytolami tworzac Wolnych Francuzow. W ten sposob podkuli sobie obie nogi. Rydz zamiast siedziec w Romanii mogl siedziec w Polsce, a Sikorski na Zachodzie. Takie chlodne kalkulacje :(
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 7996
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Śro 17 Gru, 2014 17:11   

Tak to się kończy, gdy się śpi nie wtedy i nie tyle, gdy/ile się powinno, pięć rzeczy jednocześnie czyta, a siedem spraw komentuje (znajomy pół-leming wypomniał mi zafascynowanie okołopisowców Pinochetem). :idea:

Wysyłając "Błękitną Dywizję" Franco ryzykował np. tym, że gdy gwardiejcy sforsują Pireneje, to powieszą go za jaja - przypominam o postfaktualizmie. Do tego istniało coś takiego, jak Maroko Hiszpańskie, i aliantom w czasie "Pochodni" zależało bardzo, żeby Hiszpanie zachowali się tak, jak się zachowali (m.in. Churchill wypłacił wcześniej hiszpańskim generałom kilka milionów w twardej walucie).
Podstawowy sęk w tym, że Franco raczej nie myślał kategoriami Becka. Istnieje, a jakże, stosowna książka, "Franco and Hitler...". Jest tam mowa m. in. o liście Franco do Adolfa z 3. czerwca 40., w którym Caudillo napisał, że kampanię francuską uważa za największą w historii i że jego naród traktuje to zwycięstwo jak swoje własne, jako że w Hiszpanii żołnierze Franco i żołnierze Adiego walczyli z tym samym wrogiem, choć wtedy zakamuflowanym. Śpieszył z zapewnieniami, że choć Hiszpania jest teraz osłabiona, to "wielka będzie moja satysfakcja w zaoferowaniu Ci/Wam usług, które uważasz/uważacie za najbardziej istotne". Czyli żadnej gadki o honorze ani walenia butem w mównicę - za miedzą silniki czołgów rozgrzane. Do tego generał Vigon w imieniu Franco prosił Adiego (przybył 11 czerwca, Adolf raczył przyjąć go pięć dni później) o dostawy nowoczesnego uzbrojenia, żeby móc obronić się przed spodziewanym jankeskim desantem w Portugalii lub Maroku. Adolf w odpowiedzi stwierdził, że byłoby fajnie, gdyby Hiszpania zajęła Gibraltar, Vigon na to, że byłoby fajnie, gdyby Hiszpania mogła zagarnąć całe Maroko, na co Adolf odparł, że musi pogadać o tym z Mussolinim (mogła to być wymówka - jak wiadomo, Adolf za równoprawnego sojusznika uważał wyłącznie Boga i daleki był od dawania jakichkolwiek prezentów, nawet cudzych). Za tym poszła oficjalna już propozycja hiszpańska: w zamian za umożliwienie przejęcia Gibraltaru, reszty Maroka, dystryktu orańskiego oraz rozszerzenia terytoriów Sahary Hiszpańskiej i Hiszpańskiej Gwinei Równikowej Hiszpania gotowa jest przystąpić do wojny po stroni Osi, przy militarnym i ekonomicznym wsparciu ze strony Niemiec, na co Adi powiedział potem włoskiemu ambasadorowi, że zgoda na to spowoduje interwencję Brytoli i rozszerzy wojnę (a Adolf przeca chciał się z Winstonem dogadać). Hiszpanie wyliczyli swoje potrzeby na wypadek alianckiej blokady, szkopska wycieczka wystawiła armii hiszpańskiej pałę (w kontekście zdobywania Gibraltaru), skoro więc Adi zachowywał na razie chłód, Franco zwrócił się do Mussoliniego w kwestii zajęcia przez Hiszpanię godnej pozycji w walce "ze wspólnym wrogiem". Ale Benito miał swoje afrykańskie ambicje. Itepetede.
To tylko krótki wycinek dziejów (było przeca i "serwisowanie" u-bootów na hiszpańskich wodach terytorialnych), ale jednak mówiący, że no, tentego...
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 7996
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Śro 17 Gru, 2014 18:11   

delwin napisał/a:
Oczywiście, że nie - tylko, że przy takich "sojusznikach" nie dało się być "trochę w ciąży" - inaczje "trochę ustąpić". Pójście w którąkolwiek ze stron byłoby definitywne - paradoks, że łatwiej pewnie by było podtrzymać suwerenność w relacji z ZSRR (krótkoterminowo) tyle, że Niemcy by nas rozjechały łatwiej niż w sytuacji "odwrotnego sojuszu" (tak żle i tak niedobrze).

Sorry, ale kwestionuję sam sposób myślenia. Jeśli sytuację mamy rozpoznaną - lepiej lub gorzej - że w aktualnej sytuacji w wojnie dostaniemy bęcki, to priorytetem powinno być odsunięcie jej w czasie plus zmniejszenie dysproporcji. Trzeba było wykorzystywać wszelkie dostępne procedury dyplomatyczne, a nie za ich pomocą przekazać budzik w ręce wroga.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
Zgred
Szeregowy rezerwy

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 31 Gru 2002
Posty: 4448
Wysłany: Śro 17 Gru, 2014 18:24   

Tyle że w istocie samo opóźnienie wybuchu wojny nic nam nie dało. Zyskiwaliśmy na opóźnieniu naszego wejścia do wojny.
Gra na to by Hitler uderzył najpierw na Francję, z założeniem że potem zapewne utracimy Pomorze, Wielkopolskę i Śląsk ale bez eksterminacji, miała sens z naszego obecnego punktu widzenia (pod warunkiem że w finale Stalin wówczas także podarował by nam Wrocław i Szczecin).
Z ówczesnego punktu widzenia było to raczej trudne do ogarnięcia (zbyt wiele zmiennych o nieznanym prawdopodobieństwie).
_________________
Szeregowy rezerwy
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 7996
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Śro 17 Gru, 2014 18:31   

Zgredzie, napisałem "odsunięcie jej w czasie plus zmniejszenie dysproporcji".
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
Zgred
Szeregowy rezerwy

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 31 Gru 2002
Posty: 4448
Wysłany: Śro 17 Gru, 2014 18:34   

Jeszcze w kwestii wrześniowej kapitulacji. Problem był by nie tylko brak motywacji Hitlera do porzucenia nowych przyjaciół ale także reakcja Semptentrionów.
IMHO weszli by na pierwszy sygnał o negocjacjach pokojowych.
_________________
Szeregowy rezerwy
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 7996
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Śro 17 Gru, 2014 18:41   

No i wtedy mieliby upragniony sojusz polsko-hitleroski. Józwa jednak realistą był.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
Zgred
Szeregowy rezerwy

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 31 Gru 2002
Posty: 4448
Wysłany: Śro 17 Gru, 2014 18:50   

IMHO w tym momencie by się Hitler na zerwanie nie zdecydował, a po 2 latach protektoratu pozycja negocjacyjna władz Polskich były by znikoma. Naszą ofertą mogły by być wówczas wyłącznie mięso armatnie. To już lepiej układać się w końcu 38.
_________________
Szeregowy rezerwy
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 7996
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Śro 17 Gru, 2014 19:17   

Dość zabawne jest to, że Adolf miał pożalić się Bormannowi:
"Z wojskowego punktu widzenia leżało w naszym interesie, aby wojna się rozpoczęła o rok wcześniej. Powinienem był wystąpić z inicjatywą wojny w 1938 r. zamiast dać sobie narzucić jej rozpoczęcie w r. 1939."
No nikogo ta historia nie może zadowolić.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,32 sekundy. Zapytań do SQL: 13