IVRP.pl Strona Główna IVRP.pl
polityka - militaria - kultura - podróże

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Przeróżne sposoby podróży
Autor Wiadomość
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Śro 27 Lut, 2008 02:36   Przeróżne sposoby podróży

Jest chyba tyle powodów i sposobów podróżowania ilu jest podróżujących. Z obserwacji tego zagadnienia (nie licząc osób podróżujących z powodu zatrudnienia, lub biznesu) można dojść do następujących wniosków:

Pierwsza grupa to "podróżnicy", którzy nie lubią podróżować i nie wiedzą jak to robić. Tacy jadą "gdzieś tam" bez poprzedniego przygotowania: nie wiedzą co tam jest do zobaczenia, nie rozmawiają z miejscową ludnością, po prostu ich to nie interesuje, a jadą tam żeby "zaliczyć" nowy kraj, lub miejsce i udawać "światowców". Widać takich zawsze wałęsających się po lobby hotelu, znudzonych i oczekujących rychłego powrotu do domu.

Druga grupa to ludzie lubiący zwiedzać ciekawe nowe miejsca, ale nie chcący brać ryzyka i niewygód związanych z podróżami. To są turyści. Kupują sobie n.p. bilet na rejs statkiem i od przylotu do docelowego lotniska są pod stałą i troskliwą opieką organizatorów wycieczki. Wszystko jest tam dla nich przygotowane: kabiny, posiłki (łatwo przytyć...), objazdy autokarami w miejscach postoju statku, a wieczorami występy rozrywkowe na scenie. Jeżeli podróżują po lądzie autokarami (prawie zawsze) to tak samo mają wszystko dla nich przygotowane i zabezpieczone. Największych ich poświęceniem i trudnością jest obowiązek wystawienia walizek na czas na korytarz hotelu, zjedzenie śniadania w restauracji i zajęcia miejsca w eleganckim autokarze nie później niż n.p. 8:00 godzinie. Zwiedzają prawie zawsze grupowo i z przewodnikami. Wieczorem bez przewodnika, ale w grupach ze względu na osobiste bezpieczeństwo.

Trzecia grupa to leniuszki, albo też ciężko pracujący ludzie, dla których wypoczynek w resorcie turystycznym jest najważniejszy. Często jest to all included - wszystko włączone w cenie, t.zn. obfite posiłki i nieograniczone napoje (również trunki, nawet w basenie przy barze). Wielu unika takich basenów, bo pijacy (świnie!) pozwalają sobie siusiać w wodzie.

Czwarta grupa to samodzielnie (na ogół) podróżujący eco-travelers - podróżnicy żądni poznania natury: flory, fauny, geologii, etc. Lecą oni tysiące km po to żeby zdobyć szczyt jakiejś góry, porobić zdjęcia rozmaitym zwierzętom, przepłynąć kajakiem, przejechać rowerem, lub przejść z plecakiem mało (albo wcale) nieuczęszczane rejony świata.

Ostatnią grupką są, dzięki Bogu b. małą, sex tourists - sex-turyści - jadący daleko do najbiedniejszych i najbardziej zacofanych miejsc w poszukiwaniu zaspokojenia swoich zboczeń seksualnych. Są nimi głównie pedofile, których policja ściga w krajach cywilizowanych, a nawet ostatnio gdzieś daleko, jak n.p. w Tajlandii, Laosie, itp. o czym przekonują się zwyrodniali przestępcy z krajów cywilizowanych.
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
Ostatnio zmieniony przez Edwill Pon 11 Sty, 2010 01:22, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Półkownik 
Stary Basior

Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 2968
Wysłany: Śro 27 Lut, 2008 13:23   

Zapomniałeś Edwillu o grupie 4b/5. Są to ludzie, którzy jeżdzą samodzielnie, ale nie szczególnie po to, aby pstrykać zdjęcia jakimś jaszczurkom, albo przedzierać się przez kłącza i pnącza, aby wdrapać się tam gdzie ich nie swędzi. Oni jeżdżą samodzielnie, często w ciemno, rezerwując tylko pierwszy nocleg, aby poznać nowy kraj, połazić uliczkami miast, czy też dojechać, do szczególnie atrakcyjnych miejsc, pogadać z miejscowymi, wypić z nimi lampkę wina, kieliszek sake, czy też innego oryginalnego napoju. Po prostu chłonąć atmosferę danego kraju. Tego żadne wycieczki nie dadzą (proszę państwa, po prawej pomnik, po lewej fontanna - idziemy dalej). A jak się przy okazji trafi jakaś ponętna, urocza tubylka to czemu nie..... :oops:
 
     
cthulhu 
sekretarz zarządu koła
białoruski tancjor

Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 446
Wysłany: Śro 27 Lut, 2008 15:46   

A Ty, Edwillu, zaliczasz się do której grupy? :smile:

Napisałbym, że do starszych ludzi, którzy będąc na emeryturze mają kupę wolnego czasu, który spędzają na realizowaniu dawnych marzeń o podróżach, ale jeszcze by ktoś uznał to za złośliwość (średnik, zamknij nawias)
_________________
Ten cthulhu, to taki tu białoruski tancjor, mutacja Pawki Morozowa. [...] Chętnie bym za uszy jegomościa potargał. - zj55
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Czw 28 Lut, 2008 04:38   

@Półkownik: Dziękuję Ci za dodanie nowej grupy, właśnie po to zaprosiłem do dyskusji. Tak, to jest b. liczna kategoria podróżników. Poznawać nowe miejsca i życie jest b. przyjemne i otwierające "horyzonty".

@cthulhu: Będąc młodym przez długie lata najczęściej podróżowałem samodzielnie, w sposób przypomniany nam przez Półkownika. Najczęściej autem, kombi (nawet czasami śpiąc w nim), z namiotami, przyczepami turyst., autobusami, koleją i samolotami.

Od wielu już lat "druga grupa" najbardziej mi odpowiada, a nawet (tylko Tobie powiem w sekrecie...) ta leniwa "trzecia", chociaż rzadko. :oops: Chociaż leniuchując tam, można też robić zwiadowcze wypady dokoła. "Czwarta" jest b. czasochłonna i raczej dla młodych/zdrowych, więc odpada. Definitywnie nie "pierwsza" i nie dla... pedofilów.

Słusznie wspomniałeś o emerytach (nie mam powodów do podejrzeń o złośliwość); tacy mają więcej czasu niż kiedy pracowali i nawet ci harujący całe życie, przed jego końcem, podróżują "odbijając" sobie za "zmarnowane" pod tym względem lata.
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Śro 12 Mar, 2008 02:01   

Widziałem w TV wywiad z młodym, ok. 35 lat, dobrze ułożonym i sympatycznym mężczyzną. Jego ambicją było zwiedzenie, albo raczej bycie, we wszystkich krajach świata przed założeniem rodziny. Większość zarobionych pieniędzy wydawał na podróże, często pracując na statkach, samolotach, wymieniając się mieszkaniami z innymi, śpiąc w hostelach, albo w gorącym klimacie pod stacją policyjną w śpiworze. Był wówczas już w ponad 120 krajach :!: :shock:
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
Med 
skarbnik zarządu organizacji powiatowej


Dołączył: 23 Sty 2007
Posty: 1277
Wysłany: Czw 13 Mar, 2008 16:55   

Ciekawe czy odwiedzi takie kraje jak Somalia, Kenia, Afganistan... :?:
_________________
"if you have something that you don't want anyone to know, maybe you shouldn't be doing it in the first place" Eric Schmidt, Chairman/CEO of Google

We have to pass the (health care) bill so you can find out what is in it. - NP
 
     
Hegemon 
Beczkowóz


Pomógł: 2 razy
Wiek: 40
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 11970
Skąd: z głupia frant
Wysłany: Czw 13 Mar, 2008 20:37   

...albo Molvania :>
_________________
Его Высокопревосходительство
 
     
cthulhu 
sekretarz zarządu koła
białoruski tancjor

Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 446
Wysłany: Czw 13 Mar, 2008 21:20   

Ale warto zwrócić uwagę, że mało gdzie można doznać takich emocji, co w rzeczonej Somalii czy okolicach :cool:

A tak na poważnie, sądzę, że i w takich Afganistanach znalazłyby się w miarę bezpieczne miejsca, gdzie turysta nawet by się uchował.
_________________
Ten cthulhu, to taki tu białoruski tancjor, mutacja Pawki Morozowa. [...] Chętnie bym za uszy jegomościa potargał. - zj55
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Czw 13 Mar, 2008 23:04   

Obecnie w wielu miejscach na świecie nie jest bezpiecznie. W jednych terroryści chcą zaszkodzić swoim rządom przez zabójstwo obcokrajowców (kraje Islamu), w innych porywają dla okupu (Płd. Ameryka), w jeszcze innych albo rabują (a nawet zabijają) z nadzieją opróżnienia kieszeni turystów, które przeważnie są prawie puste. Sytuacja dla podróżników pogorszyła się znacznie w ostatnich dwóch dekadach. Trzeba mieć oczy otwarte w dzień, a nocą nie szwędać się po ulicach i barach.

Wracając do tego 35-latka to pamiętam, że nie był i chyba nie będzie w Płn. Korei i innych, gdzie bandy rządzące nie chcą obcokrajowców bojąc się o kontakty swoich niewolników ze światem zewnętrznym. Mówił on m.in. że spał czasami w Meksyku w wypożyczonej przyczepie kampingowej na cmentarzach, bo tam spokojnie, bezpiecznie (złodzieje boją się być tam nocą), a na dodatek nic go to nie kosztowało.
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
Półkownik 
Stary Basior

Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 2968
Wysłany: Sob 15 Mar, 2008 09:32   

Niestety czasy bezpiecznego zwiedzania świata minęły. Mój kuzyn wyjechał z Polski ze 150 US$ w kieszeni w 1976, lub 77 roku i wrócił po dwóch latach. Podróżował w sposób podobny do tego opisanego przez Edwilla. USA zjeździł całe jako kierowca wszelkiego typu pojazdów - od zdezelowanych ciężarówek po Cadillacki. Fakt, że miał tam start ułatwiony dzięki dalszej rodzinie, która go poleciła do pierwszego takiego zlecenia, a potem jakoś się potoczyło. Najbardziej zazdrościłem mu Afryki, bo widział ją jeszcze przez epidemią walk.
Po tych dwóch latach powrócił mając w kieszeni nie więcej niż 1.000 US$, pobył do 1980 i wyjechał na stałe do Nowej Zelandii, którą nazywa rajem na ziemi. Nie jest krezusem, ale prowadzi dostatnie, rodzinne życie. No i już go ponoć po świecie nie gna.
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Pon 17 Mar, 2008 22:54   

To znaczy Twój kuzyn zbytnio podróżować nie lubił. Muszę przyznać, że z postępującym wiekiem podróże stają się mniej podniecające, niż były one w młodszych latach.

Podróżowanie dla niebogatych ludzi jest sztuką, jest umiejętnością, którą trzeba zdobywać w trudnościach. Jet set - czyli b. bogaci ludzie, którzy w jednej chwili jadą na lotnisko i lecą stamtąd dokąd ich fantazja pokieruje, nie mają tego problemu, ale tacy są b. nieliczni .

Jeżeli ludzie o średnich możliwościach finansowych chcą podróżować częściej, to muszą zawczasu dobrze zorientować się w warunkach i możliwościach w miejscu docelowym. Słuchając opowieści ludzi po podróżach jest czasami zabawne i jednocześnie smutne. N.p. niektórzy będąc kilka dni tysiące km od domu, zamiast wykorzystać czas na maksymalne zwiedzanie, szukają tam jakiejś opisanej w prasie turystycznej (zwykle b. drogiej) restauracji, a potem siedzą w niej trzy godziny jedząc "miejscowe potrawy". A przecież takie są w innych restauracjach też. Większość niemająca zielonego pojęcia o danym mieście idzie do pierwszego na horyzoncie hotelu, płacąc często 3 - 4 razy więcej, niż inni doświadczeni podróżnicy.

Spotykamy ludzi, którzy podróżując "bez głowy" tak b. zmęczą się i tak wyczerpią swój budżet, że przez następne kilka lat swoje urlopy spędzają z kaczkami w pobliskim miejskim parku. No i wtedy mają też najwygodniejsze własne łóżko i poduszkę w świecie :!: :wink:
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Wto 18 Mar, 2008 02:36   

Elvis Presley pochodząc z wyjątkowo biednej rodziny (1-no pokojowy domek jego rodziców w którym on się urodził nadal stoi w Tupelo, Mississippi), kiedy niespodziewanie i w tempie rock and roll został multi-millionaire kupił sobie prywatny jet - odrzutowiec, bo chciał dorównać do jet set. W Graceland (Mephis, Tennessee) stoi nadal jego jet, którym on z grupą swoich często popijających i narkotyzujących się koleżków i koleżanek latał gdzieś daleko na podobno "najlepsze w świecie" (?)... hamburgery, czyli wołowe mielone kotlety. :roll: :lol:

http://www.elvis-presley-...sBirthPlace.htm

http://www.elvis.com/ (głośniki proszę)
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
Półkownik 
Stary Basior

Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 2968
Wysłany: Wto 18 Mar, 2008 09:20   

Edwill napisał/a:
To znaczy Twój kuzyn zbytnio podróżować nie lubił.

Przez te dwa lata objechał cały świat. Fakt, że najdłużej był w Stanach, bo tam zarobił najwięcej pieniędzy. Afrykę rozpoczął od Kapstadt, a zakończył w Suezie, aby przez Azję Małą wejść w Azję prawdziwą. Z Indonezji do Australii i Nowej Zelandii i od Patagonii całą Am.Poł. i z USA z powrotem do Polski. Po czym stwierdził, że najbardziej podobało mu się w Nowej Zelandii i tam powrócił na stałe.
A poza tym masz rację. 100 % nomadą nie jest.
Tak samo zgadzam się z Tobą co do jet-boys & girls.
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Wto 18 Mar, 2008 19:10   

Pisząc to miałem na myśli, że Twój kuzyn nie chce nadal męczyć się podróżami, a trzeba mu przyznać, że zwiedził b. dużo i będzie miał co wspominać. Dla większości ludzi nie chce sie jechać w średnio, lub mniej, interesujące miejsca w których już byli, albo które są b. podobne do już zwiedzonych.

Zauważyłem, że w Europie mniej ludzi podróżuje w motor homes - zmotoryzowanych domach i ciągając ciężarówkami, albo SUV, travel trailers - duże przyczepy turystyczne. Kamperami, myślę o trailerach z twardym dachem i ścianami z rozmaitych miękkich materiałów, ciąganymi samochodami w Europie podróżuje więcej ludzi, niż w Płn. Ameryce.

RV, czyli Recreational Vehicles - pojazdy rekreacyjne mają w Ameryce dziesiątki milionów wielbicieli. Ostatnio z powodu wyższych cen paliwa i droższych opłat za noclegi na kampingowych polach i szczególnie w RV Resorts - wyższej klasy kampingi do których trzeba należeć żeby móc tam zatrzymać się (średnio ok. $40 za dobę) liczba RV na drogach zmniejsza się. Również ceny tych pojazdów b. wzrosły, średnio: $9 tys. za camper, $25 tys. za travel trailer i od $60 - 150 tys. za motor home, ale widziałem też aż za $ milion.
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Czw 27 Mar, 2008 16:27   

Orient Express jest kompanią specjalizującą się w przygotowaniu podróży, a nawet w pomocy przy zakupie n.p. jakiegoś pałacu. Oczywiście, nie dla takich jak my. Jej klientami są ludzie b. bogaci, kiedyś arystokracja i nowobogaccy biznesmeni, a od lat również oligarchowie z b. "raju proletariuszy" i jego kolonii.

Kilkudniowa wycieczka luksusowym pociągiem Orient Express kosztuje roczną pensję przeciętnego emeryty na Zachodzie, albo dwie i więcej. Cena zależy od wielkości salonu z pozłocanymi kranami i toaletami w pociągu, prywatnym samolocie, lub statku. Tylko z tego względu w moich planach podróżniczych zdecydowanie ignoruję, a nawet gardzę Orient Express.

Dla swoich b. wybrednych klientów OE dowcipnie doradza: "Do not forget to take your bed with you" - nie zapomnij zabrać swojego łóżka ze sobą. :lol:

http://www.orient-express...oe_a2a_home.jsp
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Nie 30 Mar, 2008 03:50   

Miałem kolegę z biura Bill'a D., który zdobył licencję pilota. Zaprosił on trzech innych współpracowników do przelotu nad Niagara Wodospadami i po drodze zwiedzeniu z powietrza innych miejsc.

W drodze powrotnej nowoupieczony pilot rozpoznał stodołę dawnych sąsiadów. Poniosła go fantazja i udając pilota wojskowego zaczął "strzelając" nurkować w jej stronę. Pasażerowie struchleli z wrażenia i jednogłośnie zaczęli krzyczeć kiedy stodoła rosła im w oczach... W ostatniej chwili udało im się uniknąć spotkania z dachem...

Cała firma miała o czym mówić, a z Bill'em już więcej nikt latać nie chciał.
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Pią 11 Kwi, 2008 02:56   

W kilku ostatnich dekadach najwięcej ludzi podróżuje samochodami. Wsiadają sobie do auta i jadą odpoczywając co jakiś czas (zalecane jest co półtora godziny) i zwiedzając ciekawsze miejsca, tak daleko jak im się podoba. Nie wszyscy robią sobie rezerwację noclegów, ale to na ogół kosztuje drożej, szczególnie późnym wieczorem. Właściciel motelu widząc wykończonego całodzienną jazdą kierowcę, dobrze wie, że ten zapłaci dużo więcej, a jeżeli nie on to zapłaci jego zmęczona żona. :lol:

Bardzo lubię ten rodzaj podróżowania, ale ostatnio staje się on coraz droższy. Jeżeli w podróż wybierają się dwie pary, to powinny się one b. dobrze znać. Inne zainteresowania, wymogi zakwaterowania i kulinarne, sposób jazdy, ustawienie klimatyzacji i radia, itd. oraz oczekiwania stają się czasami b. dokuczliwe i czasami prowadzą do oziębienia, lub nawet zakończenia przyjaźni. :sad:

Mając nienajlepsze wlasne doświadczenia wspólnych podróży, już od dawna podróżuję tylko ze zgodną (nie wymieniając innych zalet) swoją żoną. Zabierając kogoś ze sobą człowiek staje się jej "szoferem": trzeba jechać, stawać i zatrzymać się na nocleg tam gdzie ta osoba sobie zażyczy, a dla wielu ciężko jest dogodzić... That's life! - takie jest życie... :/

Proszę o swoje, lub zasłyszane ciekawsze doświadczenia.
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
Psuj 
Wolny Strzelec
Pogromca Smoków


Wiek: 30
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 4673
Skąd: Miasto Środka
Wysłany: Wto 06 Maj, 2008 14:51   

Jechałem w środę w nocy z Łodzi do Zakopanego, pociągiem. Miejsce siedzące (na podłodze), lokalizacja strategiczna- tuż przy ubikacji. Zajęte były nawet pomosty między wagonami.
Ale przynajmniej towarzystwo zebrało się doborowe (choć przypadkowe), jakkolwiek ludzie chcący skorzystać z ubikacji nie byli zachwyceni koniecznością pokonywania naszego odcinka :mrgreen:
_________________
„Smoka pokonać trudno, ale starać się trzeba”
 
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Śro 07 Maj, 2008 20:41   

Takie warunki podróży na Zachodzie są nie spotykane. W ogóle w Płn. Ameryce podróż pociągiem jest b. rzadka dla 90% populacji. Niektórzy tam żyjący ani razu nie byli w pociągu, a ja osobiście nie jechałem tam pociągiem przez okres ponad 25 lat (nie licząc dojazdu do pracy w koleją podmiejską).
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Śro 04 Lut, 2009 01:39   

Sposobów podróżowania jest wiele, a typów podróżników i turystów jeszcze więcej. Są rozmaici...

Niedawno, rozmawiając wieczorem w lobby hotelu na Kubie, zauważyłem dziwną grupę młodych i w średnim wieku ludzi, wysiadających z dwóch taxi. Wszyscy mieli berety z czerwonymi, lub białymi gwiazdami i niektórzy t-shirts z podobizną towarzysza Fidela Castro - Che Guevara. Podeszli do baru, zaczęli raczyć się drinkami i być coraz głośniejsi. Zbliżyłem się, rozpoznałem język rosyjski i to w b. wulgarnym wydaniu, czym ich Katiusze nie przejmowały się. Dołączył do nich starszy facet (80 lat) ubrany tak jak oni, z cygarem w zębach, więc pomyślałem, że to sowiecki oligarcha. Cywilizowani ludzie starali się odgadnąć skąd ta banda dzikich "rewolucjonistów" przyjechała, a niektórzy opuszczali lobby. Libacja przeniosła się na zewnątrz do baru nad basenem, dokoła którego stoją blisko pavilony mieszkalne ośrodka. Dołączyli do niej podobne chamy z Kanady i z Europy. Pili, krzyczeli i wymiotowali, nie dając innym gościom spać, tak że o 3:30 rano interweniować musiał zerwany z łóżka menadżer ośrodka. Drinki, wina i piwo są tam wliczone w cenę pobytu, więc tak się często dzieje... :oops:

Następnego ranka stali się oni "bohaterami". Przy okazji dowiedziałem się, że mój domniemany oligarcha jest... Kanadyjczykiem, przyjeżdżającym tam od kilkunastu lat dwa razy rocznie. Swój balkon zawsze dekoruje portretem Che Guevara, po bokach zawiesza flagi Kuby i Kanady, a obok tropikalne kwiaty. Zawsze chodzi z cygarem w ustach, szortach i portretem Che Guevara na t-shirt, z przodu i z tyłu. Nigdy nie zacząłem z nim rozmowy, chociaż zawsze chodził samotnie. Kiedy zniknęły dekoracje z balkonu, zapytałem sprzątających robotników co stało się z "el revolucionario canadiense", a oni wybuchli śmiechem mówiąc "to nie rewolucjonista, to un loco" - wariat.
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Śro 03 Cze, 2009 16:51   

Podróże wiążą się często z przygodami i pomimo lat doświadczenia zdarzają się sytuacje nie do przewidzenia.

W parku Guell w Barcelonie w obecności setek zwiedzających, przed słonecznym południem, oglądałem z żoną unikalne budowle architekta Antoniego Gaudi, tropikalną roślinność, latające nad głowami papugi i inne ptactwo. Naraz dwie b. miłe dziewczyny (raczej nie Hiszpanki) histerycznie zwróciły nam uwagę na b. poplamione z tylu nasze ubrania zielonym ptasim łajnem: "Sir! bird's poo!", i podając nam Kleenex i butelkę z pitną wodą pomagały nam oczyszczać się. Po kilku minutach byliśmy prawie czyści, chociaż mokrzy. Podziękowaliśmy im za pomoc na co odpowiedziały z uśmiechem, uściskając ręce, że uważają to za zwykły ludzki obowiązek pomóc bliźnim w potrzebie. Wzmocniła się nasza zachwiana wiara w dobroć ludzką. Niestety, na krótko...

Wieczorem w drodze do hotelu kupiłem książkę, przy kasie otwieram portfel i... nie ma moich 40 Euro. Te miłe dziewczyny opryskały nas z tyłu jakimś zielonym sosem i oczyszczając moje spodnie z tyłu wyjęły z portfela w tylnej kieszeni pieniądze, wkładając portfel szybko spowrotem.

Od tej pory będę nosić pieniądze tylko w bocznej kieszeni, a wartościowe dokumenty i karty kredytowe na piersi pod koszulą, tak jak to robi od lat moja żona i wszyscy "mądrzy po szkodzie". :lol:
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
chory.but 
członek władz wojewódzkich
buszrędżer


Pomógł: 2 razy
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 2969
Skąd: nie stąt, zupelnie
Wysłany: Śro 10 Cze, 2009 16:23   Re: Przeróżne sposoby podróży.

Edwill napisał/a:
Jest chyba tyle powodów i sposobów podróżowania ilu jest podróżujących. Z obserwacji tego zagadnienia (nie licząc osób podróżujących z powodu zatrudnienia, lub biznesu) można dojść do następujących wniosków:

Pierwsza grupa to "podróżnicy", którzy nie lubią podróżować i nie wiedzą jak to robić. Tacy jadą "gdzieś tam" bez poprzedniego przygotowania: nie wiedzą co tam jest do zobaczenia, nie rozmawiają z miejscową ludnością, po prostu ich to nie interesuje, a jadą tam żeby "zaliczyć" nowy kraj, lub miejsce i udawać "światowców". Widać takich zawsze wałęsających się po lobby hotelu, znudzonych i oczekujących rychłego powrotu do domu.

Druga grupa to ludzie lubiący zwiedzać ciekawe nowe miejsca, ale nie chcący brać ryzyka i niewygód związanych z podróżami. To są turyści. Kupują sobie n.p. bilet na rejs statkiem i od przylotu do docelowego lotniska są pod stałą i troskliwą opieką organizatorów wycieczki. Wszystko jest tam dla nich przygotowane: kabiny, posiłki (łatwo przytyć...), objazdy autokarami w miejscach postoju statku, a wieczorami występy rozrywkowe na scenie. Jeżeli podróżują po lądzie autokarami (prawie zawsze) to tak samo mają wszystko dla nich przygotowane i zabezpieczone. Największych ich poświęceniem i trudnością jest obowiązek wystawienia walizek na czas na korytarz hotelu, zjedzenie śniadania w restauracji i zajęcia miejsca w eleganckim autokarze nie później niż n.p. 8:00 godzinie. Zwiedzają prawie zawsze grupowo i z przewodnikami. Wieczorem bez przewodnika, ale w grupach ze względu na osobiste bezpieczeństwo.

Trzecia grupa to leniuszki, albo też ciężko pracujący ludzie, dla których wypoczynek w resorcie turystycznym jest najważniejszy. Często jest to all included - wszystko włączone w cenie, t.zn. obfite posiłki i nieograniczone napoje (również trunki, nawet w basenie przy barze). Wielu unika takich basenów, bo pijacy (świnie!) pozwalają sobie siusiać w wodzie.

Czwarta grupa to samodzielnie (na ogół) podróżujący eco-travelers - podróżnicy żądni poznania natury: flory, fauny, geologii, etc. Lecą oni tysiące km po to żeby zdobyć szczyt jakiejś góry, porobić zdjęcia rozmaitym zwierzętom, przepłynąć kajakiem, przejechać rowerem, lub przejść z plecakiem mało (albo wcale) nieuczęszczane rejony świata.

Ostatnią grupką są, dzięki Bogu b. małą, sex tourists - sex-turyści - jadący daleko do najbiedniejszych i najbardziej zacofanych miejsc w poszukiwaniu zaspokojenia swoich zboczeń seksualnych. Są nimi głównie pedofile, których policja ściga w krajach cywilizowanych, a nawet ostatnio gdzieś daleko, jak n.p. w Tajlandii, Laosie, itp. o czym przekonują się zwyrodniali przestępcy z krajów cywilizowanych.


nie wiem, czy jest jeszcze jedna grupa, ale od dawna chcialem poznac pare krajow jako inna odmiana turysty. pojechac na pare lat, pomieszkac, popracowac, poznac jezyk, kulture. wciaz podoba mi sie ten pomysl, ale przynajmniej na pierwszy raz nie polecam francji
_________________
beszczelna ałtożonolekrama: http://www.pafnuc.pl
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Czw 11 Cze, 2009 00:12   

Z pewnością jest wiele innych sposobów podróżowania, zależnych od celów. Będąc za granicą i pracując można wykorzystać wolny czas od pracy na głębsze poznawanie tego kraju. To jest dobra okazja połączenia "przyjemnego z pożytecznym".

Dziwię się dlaczego wymieniłeś Francję jako nie wartą fatygi. Jest ona celem podróży milionów ludzi z całego świata i większość z nich jest nią zachwycona. Z pewnością wybierzemy się tam jeszcze raz ażeby poznać rejony dotychczas nam nieznane.
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
Zbigniew 
członek władz krajowych


Pomógł: 6 razy
Wiek: 51
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 6959
Skąd: Kujawy
Wysłany: Czw 11 Cze, 2009 02:18   

Może ze względu na wyjątkowe chamstwo względem turystów poza wyznaczonymi dla nich rewirami. (Liznąwszy ja był takowego i podzielam zdanie. :wink: :cry: )
_________________
"Domini Poloni, tam diu liberi, quam diu catholici!"
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Czw 11 Cze, 2009 09:39   

Zgadzam się, że dużo Francuzów jest zarozumiałych i niezbyt przyjemnych dla obcokrajowców. Ich znana w świecie niechęć używania języka angielskiego, nawet kiedy go znają, nie jest pomocna w promowaniu turystyki. Można częściowo to wytłumaczyć historycznym balastem przegrywanych wojen z Anglikami, chociaż tylko częściowo...

Za to krajobrazy, kuchnia, architektura Paryża i innych miast są przeciwwagą w/w wad.
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
chory.but 
członek władz wojewódzkich
buszrędżer


Pomógł: 2 razy
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 2969
Skąd: nie stąt, zupelnie
Wysłany: Czw 11 Cze, 2009 23:40   

Edwill napisał/a:
Z pewnością jest wiele innych sposobów podróżowania, zależnych od celów. Będąc za granicą i pracując można wykorzystać wolny czas od pracy na głębsze poznawanie tego kraju. To jest dobra okazja połączenia "przyjemnego z pożytecznym".

Dziwię się dlaczego wymieniłeś Francję jako nie wartą fatygi. Jest ona celem podróży milionów ludzi z całego świata i większość z nich jest nią zachwycona. Z pewnością wybierzemy się tam jeszcze raz ażeby poznać rejony dotychczas nam nieznane.


odpowiem tak:

kiedy Pan Bóg stworzyl francje spojrzal na swoje dzielo i powiedzial
- udala mi sie ta francja. takie piekne gory, doliny, rzeki, lasy, pola, morza. po prostu jak w bajce. ale nie moze byc jak w bajce! - i stworzyl francuzow
_________________
beszczelna ałtożonolekrama: http://www.pafnuc.pl
 
     
chory.but 
członek władz wojewódzkich
buszrędżer


Pomógł: 2 razy
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 2969
Skąd: nie stąt, zupelnie
Wysłany: Pią 12 Cze, 2009 00:04   

Edwill napisał/a:
Zgadzam się, że dużo Francuzów jest zarozumiałych i niezbyt przyjemnych dla obcokrajowców. Ich znana w świecie niechęć używania języka angielskiego, nawet kiedy go znają, nie jest pomocna w promowaniu turystyki. Można częściowo to wytłumaczyć historycznym balastem przegrywanych wojen z Anglikami, chociaż tylko częściowo...

Za to krajobrazy, kuchnia, architektura Paryża i innych miast są przeciwwagą w/w wad.


za to bolszewizm, chamstwo pudrowane hipokryzja sa na najwyzszym swiatowym poziomie

krajobrazy - pelna zgoda. kuchnia - coraz mniej - teraz w modzie jest tzw ekilibre. inaczej mowiac dostaje sie wszystko niedoprawione. im bardziej wyrazista przyprawa tym bardziej nalezy jej unikac

co do architektury, to boli mnie wszechobecne klamstwo pt wolnosc, rownosc, braterstwo. widzac nieznane sobie nazwisko na tabliczce z nazwa ulicy na 90% mozna zakladac, ze to szuja (*). boli zwlaszcza kiedy widze puste wnetrza kosciolow i zmasakrowane figury swietych. do tego belkot ulotek - kiedy mnisi opuscili mont st. michel - ciekawe jak to zrobili, skoro rewolucja przerobila je na wiezienie. przez jakis czas nie moglem wrecz zniesc paryza. od niedawna potrafie cieszyc sie tym co widze i oddzielac od uczuc zywionych wobec rewolucji i jej dzieci

(*) ulice i drogowskazy w poblizu
rozy luksemburg
karla liebknechta
bulwar stalingrad
stadion gagarina
lozaits - k.marx
bulwar m. gorki
wlodzimierza ilicza
salwadora allende
_________________
beszczelna ałtożonolekrama: http://www.pafnuc.pl
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Nie 05 Lip, 2009 21:28   

Robisz, niestety, wiele trafnych uwag. B. to jest dla mnie przykre, bo podziwiałem Francuzów żyjących w czasach napoleońskich i I Wojny Światowej. Niestety, stali się oni narodem kastratów, bez silnej woli i celu życia, hołdujący łatwiźnie i przyjemnościom. Słynęli kiedyś z "wino, kobiety i śpiew", a dzisiaj wielu zapomnialo nawet o "love making" (fabrication d'amour?) z płcią przeciwną.

No cóż, za parę pokoleń, we Francji będzie większość muzułmańska. To kara za ciągoty do komunizmu, o którym z lenistwa zapoznać się nie chcieli!
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Pon 11 Sty, 2010 01:24   

Z przykrością muszę zauważyć, że podróżowanie do dalekich krajów staje się coraz bardziej uciążliwe i nawet mniej bezpieczne. Jest wiele miejsc na świecie o których zwiedzeniu marzyłem od dawna, a do których zdrowy rozsądek wstrzymuje.

Ogólnie mówiąc każda podróż męczy, a na domiar złego:

- Można łatwo zatruć się jedzeniem w krajach o niskich standardach higieny, nawet wodą i innymi napojami.
- Przed wyjazdem, w czasie podróży i nawet po powrocie do domu trzeba brać rozmaite szczepienia ochronne i rozmaite learstwa, często obowiązkowe, bo inaczej nie wpuszczą do wielu krajów.
- Na lotnisku trzeba być kilka godzin przed odlotem i być prześwietlanym przez obcych mi ludzi jak u lekarza.
- W samolocie można łatwo zarazić się chorobą, znosić płacz zmęczonych dzieci i przekonywać się, że w tym samolocie nie ma terrorysty samobójcy.
- Po przybyciu na miejsce trzeba b. pilnować się przed okradzeniem, gdziekolwiek.
- W wielu egzotycznych krajach na dodatek podświadomie liczyć się z możliwością podłożonej bomby w autokarze wiozącym "niewiernych", lub "zepsutych i bogatych wyzyskiwaczy" z krajów rozwiniętych.
- Porywanie turystów dla okupu staje się coraz częstsze.
- Patrzenie z bliska na przerażająco biednych ludzi, zwłaszcza dzieci często bezdomnych, przy fizycznej niemożliwości pomocy wszystkim, dopełnia odczucia, że dalekie podróże nie są obecnie "aż taką przyjemnością".
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
Edwill 
baron wojewódzki


Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4961
Skąd: Aaa... to zależy od czasu
Wysłany: Śro 13 Sty, 2010 02:25   

Podróżować autem, autobusem i koleją też nie jest łatwo. Jazda autem nie jest zbyt bezpieczna, m.in. i szczególnie w Polsce, z wielu przyczyn. Autobusami... to zależy od miejsca. Nigdy nie zapomnę kierowców autobusów po górskich wąskich drogach w Kolumbii i Kostaryce. Gdybyśmy wówczas mogli dojść pieszo do domu, to byśmy wysiedli. To są wariaci, samobójcy, terroryści i mordercy! :evil:

Najlepsze i najbardziej bezpieczne są "podróże" piesze z kijkami (Nordic Walking) po okolicy i wtedy kiedy chodniki nie są śliskie, albo... przy GOOLE Maps na kompie, czyli palcem po monitorze. Trzeba jednak jeść mniej i często przyglądać się w lustrze dla sprawdzenia czy nasza własna sylwetka nie zamienia się w tireman z reklamy opon firmy Michelin.

http://www.michelin-us.com/

Dlatego w ciepłym, wygodnym i bezpiecznym domu zamierzamy "podróżować" w tą zimę, w dobie... "globalnego ocieplenia". Dziwne jest to ocieplenie, bo w Toronto jest stale mróz i śnieg, a nawet na Florydzie i wzdłuż granicy z Meksykiem panują obecnie mrozy i ze śniegiem nawet zaradni Amerykanie nie dają sobie rady.
_________________
Stwórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły - prezydent Andrzej Duda w ONZ.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,16 sekundy. Zapytań do SQL: 13