IVRP.pl Strona Główna IVRP.pl
polityka - militaria - kultura - podróże

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Przypominanie Ferdynanda Goetla...
Autor Wiadomość
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Wto 09 Cze, 2015 21:12   

Cede - całkiem interesujące, przy tym zgrabnie zilustrowane rozróżnienie wyzwań dla "tradycyjnego zacisza" ze strony Azji i ze strony Europy.

<Zgódźmy się jednak, że właśnie taki efektowny koniec należał się naszej epoce walk z azjatyckim Wschodem. Walki te "leżały" jakoś w polskim duchu i ramieniu. Jak długo stanowiły główne nasze historyczne zatrudnienie, Polska była szczęśliwa i bezpieczna. Cięższe kłopoty i przeżycia przyniosły dopiero walki z Europą, do których trzeba było się odmienić, przeorganizować, z poświęceniem tradycyjnych zaciszy. Nie mam pretensji do stwarzania nowych teorii historycznych, ale pozwolę sobie na przypuszczenie, że to, co nazywamy nieszczęściami Polski, zaczęło się od chwili, gdy już nie można była zapewnić sobie spokoju krzywą szablą, świszczącą po tatarskich łbach, a trzeba było strzelać z armat i strzelb, walczyć piechotą a nie z konia, w wojnie nie poprzestawać na jednej bitwie, po której albo się zostawało "na polu chwały", albo wracało do miłego domu. Wtedy to cały nawyk, cały styl życia kresowego zacisza, styl "wschodni", przeciwstawiany nadal z zaściankowym uporem szturmom, napierającym na nas z północy, zachodu i południa, okazał się zgubą Polaków. Skuteczny - bo jednak wychodził obronną ręką, także i ze szwedzkiej czy saskiej potrzeby, złudny, bo nie przyniósł nam nigdy wyraźnej, katastrofalnej klęski, wsławiony raz jeszcze w obliczu całego świata atakiem husarii pod Wiedniem, porywający przez swój blask zewnętrzny, nie doczekał się nigdy potępienia, przeżywszy długo swój wiek! Uległ mu przecież, już w naszych czasach, nie byle kto, bo Henryk Sienkiewicz, uległy mu niemal wszystkie "szkoły" historyczne, ulega do dziś wyobraźnia narodu.>
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Wto 16 Cze, 2015 08:23   

Cede.

<Sprawy, które przynosiły wojny wschodnie, nie przekraczały progów polskich zagród, chyba że w łunach pożarów. W wyobraźni Polaków wojny przychodziły, jak katastrofa i przepływały, jak żywioł , nie pozostawiając po sobie żadnych następstw, prócz zniszczenia. Wynikiem ich był łup, haracz lub jasyr - poza tym życie płynęło swoim tokiem! Że może istnieć wojna, która Polsce cichej, Polsce spokojnej, przynosi pewien proces historyczny o znaczeniu rozwojowym - tego nie rozumiano, ani nie uznawano zupełnie. Poza okresem jagiellońskim, każda cudzoziemczyzna była w Polsce "tatarska". Starano się jej "nie puszczać" poza próg, a skoro odchodziła - zapomnieć o niej jak najrychlej! Walki okupowano małymi, ale ciągłymi stratami, aby tylko wrócić pokój ojcowiźnie. Skoro zaś wówczas utrzymywała się a nawet rozkwitała wolność życia w polanach, oparkanionych już w zagrody - żyć można było nadal po staremu, po polsku, z twarzą zwróconą w knieję, w sad, w kościół i gospodę, może i w rynek krakowski, zbudowany za dobrych jagiellońskich czasów. Sto razy odpieraliśmy nawały Europy, okupowane niezbyt dotkliwymi, nieważnymi koncesjami na rzecz natarczywych sąsiadów. Jeden tylko raz nie zdołaliśmy się obronić. Ten jeden raz kosztował nas półtora wieku niewoli."
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Śro 24 Cze, 2015 15:31   

Cede.

<Pozwoliłem sobie na ten skrót historyczny - jakże pobieżny i niedokładny - by wyprowadzić rodowód pewnego idealizmu historycznego, który gotów jest jeszcze dzisiaj wystąpić z programem Polski nie "wadzącej nikomu" i nieustraszonej w "stawaniu w potrzebie". Różnica pomiędzy tym "wschodnim programem" a programem polskiej odrębności jest właściwie bardzo mała. To przecież, co dzisiaj wciąż jeszcze stanowi treść naszej swojszczyzny, zasadza się na pewnych rodzimych formach obyczaju, nie zaś na swoistych, jasnych i pełnych koncepcjach zbiorowego życia. "Mit wschodni" często idzie w parze ze swojszczyzną. Razem tworzą już tandem niebezpieczny. Żadna bowiem koncepcja nie ma tyle zewnętrznej efektowności i wewnętrznej wygody. Żadna nie przemawia tak łatwo do polskich głów, żadna tak tanio nie zdobywa serc. Wsparta piosenką i strojem, kunsztem, sukmaną, amarantem i pawim piórem, legendami o szarżach kawaleryjskich i wyskokach polskiego temperamentu, pozwala na życie od uniesień do uniesień, odwraca od spraw trudnych, zbawia od dokuczliwości, jakie sprawiają najistotniejsze problematy życia.>
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Wto 07 Lip, 2015 20:50   

Cede.

<Ostatnim jej widocznym dziełem jest najmłodszy polski mit - mit o "cudzie nad Wisłą". Nie wiem, kto pierwszy wymyślił ten "cud", ale trzeba było nie lada lekkomyślności, by bitwę warszawską, wygraną porządnie, uczciwie, według wszelkich zasad sztuki wojennej, okupioną krwią tysięcy żołnierzy, pełną wigoru budzącego się do życia narodu polskiego, nazwać cudem! W intencjach wynalazców "cudu" leżała jednak chęć wykazania, że Polska, niezmiennie "przedmurze chrześcijaństwa", zbawiła raz jeszcze Europę od zalewu "wschodniego barbarzyństwa". Czas rozwiewa legendę bolszewickiego niebezpieczeństwa, a wraz z nią coraz to ciszej o "cudzie nad Wisłą". Trzeźwy Zachód co prawda nie przyjął jej nigdy. U nas kołacze się jeszcze w bardziej egzaltowanych głowach. Czas najwyższy, by się z nią rozstać raz na zawsze, żegnając tym samym i cały nasz mit sielsko-rycerskich kresów Europy.>
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Śro 15 Lip, 2015 00:57   

Cede.

"Czy jednak można żyć bez mitu, przyjmując heroiczną postawę wobec życia i głosząc irracjonalne posłannictwo narodu? Chyba nie. Ale mit nie musi się wywodzić z przeszłości historycznej. Mitem może być także przyszłość. Naród polski, mając za sobą spełnione zadanie historyczne a niespożyty zapas sił i wiary we własne prawo do życia, naród, który wytrzymał zabójcze upusty krwi i mienia, którego skarby grabiono wielokrotnie i rozwłóczono po całym świecie, który wyłonił ze swego ciała nowe przedpole Europy, który oddał już w czasach niewoli ćwierć swej ludności światu, na najcięższe prace zdobywcze cywilizacji, pozbawił się na rzecz obcych wielu genialnych ludzi, naród bezprzykładnie rozrzutny a przecież nie wyczerpany - naród ten, patrząc dziś na świat zachodni, znużony dziełem kultury i obracając oczy na Wschód, gdzie dzieło jej ulega rozkładowi, musi wyczuwać posłannictwo, jakie przypada mu w tej części świata."
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Nie 26 Lip, 2015 06:14   

Cede.

"Nasuwa się tu analogia z czasami jagiellońskimi. Toteż obraz Polski jagiellońskiej, chrześcijańskiej a oświeconej, wyrozumiałej a stanowczej, promieniejącą kulturą i ładem od mórz północnych do południowych, sprzęgniętej z Zachodem związkami krwi, wymianą myśli i układami politycznymi, był niejednokrotnie wysuwany jako mit naszego odrodzonego państwa. Kusząca ta i na pozór rozumna wizja ma jednak bardzo niebezpieczne perspektywy, gdybyśmy ją chcieli wziąć za wzór naszych dni. Era bowiem jagiellońska rozkwitła w blaskach Odrodzenia i była w zasadzie długoletnim okresem pokoju, poświęconego wytchnieniu po surowych latach średniowiecza. Atmosfera naszych czasów ma w sobie ostrość nadciągających przeobrażeń i ciężar wiszącej w powietrzu burzy. Jej treścią wewnętrzną jest walka o nowe pojęcia sprawiedliwości, o nowy układ sił rządzących światem, o nową treść dziejów. Jest to zapowiedź czasów surowych, mistycznych, w duchu swoim p o n a d l u d z k i c h, a zatem zupełnie odmiennych od h u m a n i s t y c z n e j ery jagiellońskiej."
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Śro 29 Lip, 2015 13:21   

Cede - skądinąd rozsądnie o tem, że każda nakierowana na zewnątrz realizacja wszelkich "mitów" mija się z celem, gdy wewnątrz mamy burdel i mętlik:

"Skoro zaś nie można podjąć ani nawet unowocześnić treści historycznej jagiellońskich lat, to jakaż może być siła atrakcyjna jagiellońskiego mitu, zarówno dla nas, jak i dla tych, których pragnęlibyśmy pozyskać? Byłoby to doprawdy wielkie nieporozumienie, gdybyśmy chcieli zjednywać czy podbijać świat sprawą, która jest dla nas już tylko przypomnieniem potęgi zewnętrznej, dla naszego zaś otoczenia - prywatną polską legendą. Najtęższy minister spraw zagranicznych nie jest w stanie stworzyć Polski jagiellońskiej, nawet przy najbardziej sprzyjającej koniunkturze międzynarodowej i najwspanialszych metodach propagandy. Zagadnienie to jest bowiem zagadnieniem wewnętrznym i musi być najpierw w e w n ą t r z Polski rozwiązane, jako sprawa jej moralności, rządności i siły, odwagi w podejmowaniu najostrzejszych, najtrudniejszych spraw swego losu, jednolitości społecznej i zgody!"
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Sob 01 Sie, 2015 03:30   

Cede.

<Jak bardzo jesteśmy jeszcze dalecy od zdobycia tego, jedynie niezawodnego narzędzia wpływu - potwierdzi nam najlepiej zastanowienie się nad tym, jak bardzo Polska dzisiejsza jest niepodobna do państwa Jagiellonów, właśnie pod kątem widzenia tego, co nas otacza. Jesteśmy świeżo pod wrażeniem nawiązania stosunków z Litwą. Trudno nie przyznać, ze Polska zdała w tym przypadku egzamin trzeźwości, nie wpadając bynajmniej w mocarstwowo-jagiellońskie olśnienia, oczekując ze spokojem a nawet z pewnym sceptycyzmem dalszego rozwoju wypadków. Rozumiemy jednak wszyscy: od tej pierwszej ugody z Litwą prowadzi jeszcze do Polski spod znaku Orła i Pogoni droga daleka i trudna, obliczona na przemarsz całego pokolenia. Chyba żebyśmy chcieli uwierzyć z góry w jakiś nowy "cud", w jakieś nagłe przebudzenie się w sercach Litwinów żywiołowej przyjaźni do Polski.>
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Śro 05 Sie, 2015 10:01   

Dalej Goetel pisze o tym, że "sytuacja dzisiejszej Polski jest nieporównanie trudniejsza, powiedziałbym nawet: poważniejsza niż sytuacja Polski Jagiellońskiej".

"Stoimy na progu wielkości. Ale wielkość kosztuje dziś więcej niż w jakichkolwiek innych czasach.
Taki jest mit naszych czasów. Gdybyśmy go chcieli rozwiązać tylko zewnętrznie, łudząc naród tromtadracją mocarstwową i wykorzystując polityczne okazje, należałoby się wyprzeć go kategorycznie, bo może przynieść nam tylko chwilowe zdobycze i powodzenia, a potem zawód i może nawet nieszczęście. Podjęty od wewnątrz, stanowi zadanie trudne i nie zawsze przyjemne dla niesfornej polskiej duszy, ale pewne, wdzięczny i porywające, zważywszy cały naturalny, niepowstrzymany pęd rozwoju, pęd, którego nie zdoła zabić ani niewola, ani wojny, ani nędze, ani nawet waśnie wewnętrzne i <potępieńcze> polskie spory!"
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Śro 12 Sie, 2015 11:33   

Cede - koniec rozdziału.

"Jeżeli jednak to, co nas uprawnia do wiary w wielkość naszego narodu było dotychczas instynktowne i żyło od improwizacji do improwizacji, to podjęcie świadomego dążenia do wielkości nie może oznaczać nic innego, jak formułę ładu, bezsporną, zwartą i nowoczesną a obejmującą wszystkich Polaków. Ład taki znaczy solidarność narodowa. Solidarność znaczy poddanie się interesom ogółu. Najwyższy interes ogółu, to wyznaczanie wspólnej wiary - chociażby wbrew przekonaniom jednostek. Tak jest, chociażby i wbrew przekonaniom!
Taki jest mit naszych dni."
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Nie 16 Sie, 2015 22:47   

Rozdział XII - "Co to jest faszyzm?"

Goetel zaczyna od objaśnienia etymologii nazwy:
primo, liktorskie rózgi
secundo, grupy, zwane Fasciami, na które Mussolini podzielił swych zwolenników.
"To zręczne i pełne intuicji połączenie starego symbolu chwały z nowoczesnym duchem akcji, spowodowało, że, skoro fascie spiskowców przestały być fasciami i stały się wielkim obozem, to ten pozostał wierny dawnej nazwie."
Dalej Goetel zwraca uwagę, że w przeciwieństwie do mających racjonalne pretensje wielkich prądów - "-izmów", "faszyzm nie wyraża nic, prócz jednej legendy o sławie."
Zauważa, że powstanie ruchu nie łączy się z żadnym manifestem programowym, księgą, a z pochodem na Rzym, że "cała faszystowska teoria powstała już później i znajduje się jeszcze i dziś w stanie płynności", że faszyzm to ruch zaimprowizowany, który "kazał ludziom (...) ulegać najprostszym uczuciom i kierować się nimi w najbardziej złożonych sytuacjach. Użytkować każdy wzór, który wytrzymał życiową próbę i zachować każde dzieło, które mogło być użyteczne. Nie burzyć tradycji, ale i nie poddawać się jej wewnętrznie. Wierzyć w człowieka i nie dawać mu pardonu."
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Pią 21 Sie, 2015 16:58   

Potem Goetel brnie w laurkę:

"Główne czynniki nowoczesnych dziejów, a postaci najbardziej choćby złożonych i trudnych kwestii, jak podział dóbr, wyrównanie społecznych różnic, udoskonalenia techniczne i organizacyjne, tworzywo kulturalne, pojęte jest przez nich [nowoczesnych przywódców narodów, czytaj: wodzów faszystowskich - b.h.], jako coś, co się samo przez się rozumie, coś, co z natury rzeczy musi być wcielone w istotę ruchu. Postępują tak, jak gdyby ludzkość wymyśliła już wszystko potrzebne do jej zbawienia, a nie umiała go tylko zastosować w życiu. Zdaniem ich człowiek musi być szlachetny, inaczej zginie. Ważne więc są przede wszystkim imponderabilia uczuciowe, ułatwiające decyzję i wywyższające człowieka: męstwo, honor, miłość narodu i ojczyny, braterstwo, poczucie wspólnoty, wierność."
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Wto 25 Sie, 2015 14:59   

I brnie dalej:

"To są założenia i początki ruchu - ale też i jego niezmienna istota, o której nigdy nie należy zapominać. Dziś, kiedy faszyzm porósł już w teorię, coraz częściej, coraz powszechniej popełnia się błąd, biorąc jego przejawy wtórne czy uboczne za czysto faszystowską monetę. Gra, prowadzona przez przeciwników faszyzmu na platformach takich, jak rasizm, totalizm, dyktatura, przysłania ludziom chwiejnym zasadniczą prawdę, że faszyzm jest przede wszystkim postawą psychiczną, napięciem woli, wzmożeniem aktywności, uzdolnieniem wewnętrznym do ofiar i wysiłków, jednym słowem tym, co nazywamy heroicznym stosunkiem do życia. Tylko ta jego właściwość jest <autentyczna> i nie dająca się zastąpić niczym innym. Tylko ta jest miarodajna. I tylko ta najbardziej ogólnoludzka."
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Pon 31 Sie, 2015 23:57   

I dalej:

<...hitleryzm jest również faszyzmem. Jest nim także i "frankizm" hiszpański, i Croix de Feux Francji, mógł nim być i polski obóz legionowy, a może nim stać się każdy młody, nacjonalistyczny prąd, który powstanie, a będzie dość odważny, aby, z pełnym poczuciem odpowiedzialności, połączyć, w jednym zespole wiary, sprawę sprawiedliwości społecznej i miłości do swego narodu, które dopiero razem tworzą ową atmosferę, wyzwalającą duszę nowoczesnych mas. Tylko krótkowzroczni lub umyślnie niedowidzący ludzie mogą dopatrywać się w sile przerzutowej faszyzmu rezultatów propagandy, materialnego nacisku czy nawet prowokatorskich machinacji. Tylko niepewni siebie będą w nim przede wszystkim podejrzewać włoską czy niemiecką "agresję". Faszyzm, owszem, pochodzi z Włoch, ale tak, jak rzeka pochodzi od swego pierwszego źródła, a ma mimo tego liczne i samodzielne dopływy oraz cały nieujawniony basen podziemny.>
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Nie 06 Wrz, 2015 00:04   

Dalej:

<Podkreślam to z takim naciskiem, bo nie ma dość słów, aby przestrzec opinię przed zamętem pojęć, spowodowanym przez dialektykę wyrozumowaną, która raz po raz zaskakuje nas drugorzędnymi, zastępczymi pojęciami faszyzmu.
W pierwszym rzędzie należy do nich "totalizm". Można przeczytać wszystkie podstawowe wypowiedzi Mussoliniego i Hitlera i nie spotkać się ani razu z "totalizmem". Pojęcie to wypłynęło na powierzchnię w ostatnich czasach, kiedy skończyła się czy zachwiała gra demokracji na komunizm rosyjski, zbankrutowany moralnie, i trzeba było wynaleźć pojęcie, które odium odrazy, bijące w Rosję, pozwoliłoby rozciągnąć i na państwa faszystowskie. Pod tym "totalizmem" "zglajszaltowano" szybko i skutecznie tak sprzeczny z sobą faszyzm i komunizm. Wierna swej cynicznej taktyce w stosunku do "burżuazyjnego" świata bolszewia nie obraziła się bynajmniej z tego powodu. Owszem! w pewnej mierze współdziałała nawet w akcji antytotalistycznej. Faszyści wzruszyli ramionami. Ale na poczciwego wyznawcę demokracji i wolności padł zimny strach. Ujrzawszy pod jednym dachem "totalizmu" faszystów i bolszewików dopiero teraz "zrozumiał", co mu grozi. Faszyzm mógł być demonem, komunizm furią - totalizm stawał się już molochem, w którego żarłocznym kałdunie miała się pomieścić, nie tylko już wszelka liberalna własność prywatna, nie tylko demokratyczna swoboda myśli, przekonań i postępowania, ale nawet i to, co w faszyzmie było żywe i samodzielne i to co było odrębnością bolszewizmu.>
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Śro 09 Wrz, 2015 22:39   

Dalej:

<Nic nie obrazuje bardziej czczości wewnętrznej "totalizmu" jak to, że polemiki z nim wybuchają nawet tam, gdzie rządzi się niezmiennie stara, "wolnościowa" demokracja. Nie brak ich w Polsce, gdzie byle projekt, byle rozporządzenie bardziej stanowcze rozpętuje burzę "totalistycznych" niepokojów, sprzeciwów, a nawet kasandrycznych przepowiedni o bliskim upadku "praw człowieka".

Potem Goetel porusza kwestię - faszyzm a sumienie i religia:
<Nie sposób jednak przemilczeć, że "totalizm" stał się niedawno powodem polemiki już nie byle jakiej, bo o sumienie. Nikt inny, jak Watykan oświadczeniami swymi o dążeniach "totalistycznych" postawił na jednej płaszczyźnie faszyzm z komunizmem, pomawiając jednych i drugich o zakusy na duszę człowieka. Trudno jest przeciwstawiać się tak wysokiej opinii, skoro się stoi na stanowisku polskiego nacjonalizmu, tak bardzo związanego z katolicyzmem. Niemniej jednak rozszerzona w ten sposób platforma "totalizmu" nie przekonywuje i nie znajduje dostatecznego usprawiedliwienia w tym, co się dzieje w państwach faszystowskich. Reformistyczny duch Niemiec w prawach religijnych nie jest niczym nowym a linia demarkacyjna pomiędzy sprawami świeckimi i wyznaniowymi była wśród narodów germańskich zawsze więcej zagmatwana, niż u narodów łacińskich i większej części Słowian. (...) Dopóki ludność państw faszystowskich modli się w kościołach a kościoły te są pod opieką państwa, dopóki słowo Bóg pojawia się w ustach przywódców faszyzmu, jako nadrzędna instancja narodowego losu - musimy faszyzm, chociażby i niemiecki, uznać jedynie za ruch społeczny i nie ma dość przekonywującej racji, aby w nim widzieć niebezpieczeństwo dla wolności religijnego sumienia.>

Koniec jest wręcz kuriozalny. Pytanie, czy Goetel nie wiedział o faktycznym stosunku niemieckich nazioli do religii i kościoła, o przejmowaniu i zamykaniu kościelnych instytucji, szykanowaniu niepokornych księży, czy też retorycznie to tutaj pomija, skupiając się na tym, że skoro ludzie mogą się modlić w kościołach, a przywódcy faszyzmu odwołują się do Boga, to najwyraźniej wszystko jest w porządku.
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Czw 17 Wrz, 2015 12:54   

Dalej Goetel przyznaje, że raczej nie ma co dyskutować z rasistowskimi założeniami ruchu, i to nawet w wydaniu włoskim, odwołującym się do wielkości Rzymu, ale stwierdza, że "rasizmu nie wynaleźli Niemcy ani Włosi, gdyż jest on już długie lata stosowany z nieubłaganą konsekwencją przez Anglików i Amerykanów, w stosunku do tak zwanych <ludów kolorowych>. Hitler jest marzycielem (sic!) wobec dokonań angielskich na terenach zetknięcia się z ludźmi innej rasy a amerykańskich, na platformach współżycia czarnych z białymi. Cóż z tego, że ani w Anglii, ani w jakiejś generalnej mierze w Ameryce nie nazwano rzeczy po imieniu, ani nie stworzono w tym celu specjalnych praw - skoro cały ustrój kolonialny Anglii jest jednym wyjątkowym prawem przywileju dla Anglików a upośledzenia dla krajowców, obyczajowość zaś angielska i amerykańska stworzyły formy rasowej ekskluzywności tak skrajna, a tak obowiązujące i sztywne, że, gdyby je ujęto w ramy przepisów, otrzymalibyśmy system, wyprzedzający daleko zarządzenia Hitlera."
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Czw 24 Wrz, 2015 13:39   

Goetel, pisząc dalej o sprawie rasizmu i kwestii żydowskiej, stwierdza m.in.:

"Nic doprawdy nie wskazuje na to, aby generalna rewizja pojęć w stosunku do rasy żydowskiej na terenie Europy miała być wstępem do jakiejś szerszej <agresji> rasizmu. Byłoby śmiesznym, abyśmy, tak bardzo obciążeni żydostwem, czynili zarzut faszyzmowi, że jego teorie rasistowskie zagrażają naszemu poczuciu narodowej dumy i godzą w pełnoprawność naszej roli na gruncie Europy. Czujność nie zawadzi nigdy, ale naród, który za wiele <czuwa> bardzo często za mało działa."

A historia swoje...
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
bateria helska 
NaczDyrDUPS
Yogibabu w trakcie leżakowania


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 8278
Skąd: z Boforsa
Wysłany: Pon 28 Wrz, 2015 01:51   

Dalej Goetel roztrząsa kwestię "innych przejawów faszyzmu, jak korporacjonizm i dyktatura".
Korporacjonizm - Goetel określa go jako "sztandar, pod którym demokracja, ta radykalniejsza, szczersza, może przejść do obozu hitlerowskiego", "jako niewątpliwe rozwiązanie" tajemnicy "3 milionów zarejestrowanych socjalistów niemieckich, które z chwilą hitlerowskiego zamachu stanu zniknęły z powierzchni ziemi". Przeciwników korporacjonizmu doszukuje się Goetel głównie pośród "nieubłaganych rzeczników indywidualizmu, którzy (...) wietrzą niebezpieczeństwo tyranii przeciętnego zespołu nad twórczą energią i tradycyjnymi <prawami> jednostki. Czy jednak wyznawcy wolności osobistej i chodzenia w pojedynkę zastanawiali się kiedy nad tym, że wygórowany indywidualizm jest nie tylko potrzebą wolnego ducha i przejawem twórczego temperamentu, ale, przede wszystkim, wynikiem braku zaufania do zbiorowiska, do jego dążeń i urządzeń, do jego przywódców, głębiej rzecz biorąc i do jego kultury? Tam, gdzie istnieje atmosfera wzajemnej ufności, którą rządzi wiara, wybitne jednostki mogą wyżywać się twórczo, nie idąc wbrew życiu, ale współdziałając z życiem i nawet nie rezygnując z tej sumy przekory, która zawsze niemal towarzyszy silnym charakterom i wielkim zdolnościom. Powiem więcej: teza, że indywidualność musi się zawsze wypowiedzieć w walce ze zbiorowiskiem jest tezą barbarzyństwa i prymitywu."
_________________
A. Gudzowaty w rozmowie z Michnikiem: "Jedni są w obozie amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim - k... - nikogo nie ma w obozie polskim."
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,17 sekundy. Zapytań do SQL: 8